Ukraina idzie w ślady Estonii

1209

Działające na Ukrainie firmy wkrótce zamiast podatku dochodowego mają płacić podatek od dywidend. To rezultat wieloletniej walki drobnego i średniego biznesu o zmianę systemu podatkowego uważanego za jeden z najbardziej skomplikowanych na świecie. Za wzór przyjęto rozwiązania obowiązujące w Estonii.

Ukraiński parlament zajął się ustawą gruntownie reformującą system podatkowy, która od kilku lat zalegała w „zamrażarce”. Autorami projektu zmian byli głównie przedstawiciele środowisk biznesowych. Nowe przepisy mają szansę wejść w życie jeszcze w tym roku.

Tak się dalej nie da

„W warunkach niewystarczających własnych środków obrotowych, wysokich kosztów kredytowania i ograniczonej możliwości pozyskania inwestycji dalsza fiskalizacja na Ukrainie jest niedopuszczalna, jako taka nie będzie sprzyjała odtworzeniu gospodarki, przy znaczącym obciążeniu zadłużeniem” – argumentują autorzy zmian, przekonując, że dalsze utrzymywanie obecnego stanu uniemożliwia wyjście Ukrainy z gospodarczej zapaści. Zmiany mają doprowadzić do stworzenia na Ukrainie nowoczesnego, liberalnego systemu podatkowego, a w konsekwencji stworzyć warunki sprzyjające rozwojowi biznesu oraz wyprowadzeniu gospodarki z szarej strefy.

Autorzy projektu zwracają uwagę, że rząd próbuje kompensować deficyt dochodów budżetu nie przez optymalizację wydatków państwa, ale przez zwiększanie opodatkowania firm ukraińskich. Stopa redystrybucji PKB przez budżet i państwowe fundusze pozabudżetowe sięgnęła w ostatnich latach poziomu 43 – 48 proc., co prowadzi do stworzenia administracyjnie kierowanej gospodarki i centralizacji uprawnień władczych. To wpływa na obniżenie inwestycyjnej aktywności przedsiębiorstw i w efekcie na spowolnienia wzrostu gospodarczego.

Tymczasem, jak zauważają autorzy reformy, największy wzrost gospodarczy Ukrainy, odpowiednio 9,5 proc. i 12 proc. odnotowano w latach 2003 – 2004, kiedy stopa PKB redystrybuowana przez budżet i fundusze państwowe utrzymywała się na poziomie 38 – 39 proc.

Co się zmieni

Idea jest prosta – zamienić obowiązujący obecnie podatek dochodowy od osób prawnych (CIT) tak zwanym podatkiem od wyprowadzonego kapitału (NNWK) w postaci dywidend i transferów o podobnym do nich charakterze.

Opodatkowany ma zostać dochód wyprowadzany przez właściciela w postaci dywidend wypłacanych na rzecz osób fizycznych, podmiotów niebędących płatnikami podatku dochodowego i nierezydentów, a także innych płatności. Bazowa stawka podatku płaconego przez firmy ma zmaleć z obecnych 18 proc. CIT do 15 proc. NNWK.

W ocenie autorów projektu, realizacja podatkowych zmian nie przyniesie negatywnych konsekwencji dla budżetu państwa.
„Przyjęcie ustawy zagwarantuje zmniejszenie fiskalnego obciążenia biznesu, stworzy sprzyjające warunki dla przyciągnięcia inwestycji, odnowienia bazy materialnej przedsiębiorstw, likwidacji rozpowszechnionych sposobów uchylania się od opodatkowania, wyprowadzenia znacznej części gospodarki z szarej strefy, a w rezultacie doprowadzi do zwiększenia dochodów budżetu” – przekonują.

Nowe opodatkowanie to jeden z kluczowych elementów planu walki z wyprowadzaniem co roku z Ukrainy miliardów dolarów do rajów podatkowych dzięki „optymalizacji podatkowej”. Sprowadza się ona do sprzedaży przez oligarchów towarów eksportowych po minimalnej cenie należącym do nich firmom zarejestrowanym w rajach podatkowych, które z kolei sprzedają tę produkcję finalnym odbiorcom już po cenie rynkowej. Członkowie komitetu do spraw polityki podatkowej ukraińskiego parlamentu oceniają, że zmiany będą stymulować rozwój małego i średniego biznesu, w efekcie czego, z tytułu nowego podatku, już w ciągu pierwszych pięciu lat jego obowiązywania, do budżetu powinno wpłynąć 150 mld hrywien.

NNWK sprawia, że ukrywanie dochodu przez przedsiębiorców traci sens. Odpada konieczność optymalizacji podatkowej i korzystania z półlegalnych metod. To zysk także dla firm – korzystanie bowiem z takich furtek pociąga za sobą koszty sięgające 3 proc. wartości obrotu, ocenia Anatolij Amielin z think-tanku Ukraiński Instytut Przyszłości. W jego ocenie zamknięcie dziury, którą wypływa dziś kapitał pozwoli zwiększyć PKB Ukrainy o 1,5 do 2,5 proc. rocznie.

Ile zysków, ile strat

Komitet do spraw polityki podatkowej, działającej przy ministerstwie finansów rady społecznej, złożonej z przedstawicieli organizacji biznesowych, poparł zmiany, podkreślając przejrzystość i prostotę rozliczeń (gdy dochód jest reinwestowany nie podlega opodatkowaniu, opodatkowane są tylko te środki, które wyprowadzane są z firmy). NNWK stanie się stymulatorem napływu kapitału nad Dniepr.
„Corocznie z kraju wyprowadzane jest 11 mld dol., w zdecydowanej większości bez żadnego podatku. W tej sytuacji budzi wątpliwości funkcjonowanie podatku dochodowego”, oceniała Tatiana Szewcowa, szefowa komitetu i jednocześnie jedna z autorów ustawy.

Narodowa Rada Reform, doradczy organ działający przy prezydencie Ukrainy, podtrzymała projekt. Podstawowe zastrzeżenia zgłaszane przez przeciwników zmian dotyczą przewidywanych w początkowym okresie strat budżetu z tytułu wpływów podatkowych i możliwości obchodzenia opodatkowania przez firmy.

Przeciwko zmianom wystąpił jednak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który obawia się nieprzewidywalności wpływów do budżetu. Podatek dochodowy od osób prawnych przynosi obecnie ok. 46,7 mld hrywien rocznie. Ile zapłacą przedsiębiorcy działający nad Dnieprem z tytułu nowego podatku – wyliczeń jest tyle, ilu uczestników debaty nad zmianami.

Swoje kalkulacje przedstawiła m.in. Państwowa Służba Fiskalna, czyli ukraińska skarbówka. Ocenia, że straty budżetu związane ze zmianą w pierwszych dwóch latach mogą siegnąć 100 mld hrywien, czyli ok. 3,8 mld dol. Urzędnicy przyznali jednak, że nowym podatkiem znacznie prościej będzie administrować. Szacunki administracji prezydenta mówią o maksymalnie 30 mld hrywien strat w początkowym okresie.
Ukraina w nowych rozwiązaniach wzoruje się na Estonii, gdzie podobny model funkcjonuje od 2000 r.
„Wpływy podatkowe do budżetu Estonii wróciły do stanu początkowego po trzech latach, przy tym znacząco wzrosły inwestycje, co było głównym celem” – komentował Władimir Dubrowskyj z CASE Ukraina. Szacunki skarbówki ocenia, jako niewiarygodne, tym bardziej, że wyliczenia ministerstwa rozwoju gospodarczego mówią o 25 mld hrywien niedoboru w początkowym okresie obowiązywania zmian.

Także przedsiębiorcy nie mówią jednym głosem. Zmiany skrytykowało Europejskie Stowarzyszenie Biznesu (ESB) zrzeszające firmy z kapitałem zagranicznym działające nad Dnieprem. W jego opinii, nowe zasady doprowadzą do sytuacji, w której część przedsiębiorstw znajdzie się w uprzywilejowanej sytuacji i w rezultacie zmiany podatkowe wpłyną pozytywnie na ich konkurencyjność rynkową (w nowym rozwiązaniu podatek zależy nie od wyniku finansowego, a od dokonywanych przez firmę konkretnych operacji – ci, którzy ich nie dokonują podatku nie zapłacą). ESB nie podoba się też opodatkowanie odsetek wypłacanych od pożyczek udzielonych przez nierezydentów powiązanych z płatnikiem podatku (np. przez spółkę matkę).

Za zmianami opowiadają się za to zdecydowanie firmy z ukraińskim kapitałem działające na rynku wewnętrznym – dla nich szczególnie atrakcyjna jest nie tylko zmiana podstawy opodatkowania, ale i to, że nowy podatek uniemożliwia korupcyjne naciski urzędników na biznes. „Przy wprowadzeniu nowego modelu będzie istnieć zamknięty katalog operacji, które podlegają opodatkowaniu. Od przedsiębiorcy urzędnicy już nie będą wymagali potwierdzenia dokumentami każdego rodzaju działań gospodarczych”, komentowała Jekateryna Hłazkowa, dyrektor wykonawczy Związku Ukraińskich Przedsiębiorców. Zdaniem ekonomisty Tarasa Kozaka, głównymi niezadowolonymi ze zmian są międzynarodowe firmy, które korzystały z optymalizacji podatkowej, wykorzystując możliwości posiadane za granicą – raje podatkowe, ceny transferowe, opłaty licencyjne, franszyzę i celowo zawyżone oprocentowanie kredytów udzielanych przez zagraniczne centrale, a także firmy, które w minionych latach notowały straty i mogą je rozliczyć w ramach podatku – łącznie ok. 1,5 bln hrywien, czyli ponad 55 mld dol. Jak jednak przekonuje ekonomista to w dużej mierze straty wygenerowane na papierze.

Michał Kozak, Obserwator Finansowy

Otwarta licencja