Oskarżony o morderstwa uczestników Euromajdanu były funkcjonariusz Berkutu, który w 2015 r. już w szeregach ukraińskiej Gwardii Narodowej bezkarnie napadł na polskiego dziennikarza uciekł do Rosji. Zdaniem szeregu komentatorów ekipa Poroszenki rozpostarła parasol ochronny nad zbrodniarzami, jacy mordowali uczestników protestów Euromajdanu w zamian za lojalność gwarantując im pełną bezkarność za popełnione zbrodnie.
W styczniu 2015 r. grupa byłych funkcjonariuszy Berkutu, wśród których byli chorąży Gonczarenko, Kostiuk i Rijako zatrzymała na posterunku kontrolnym w obwodzie charkowskim grupę dziennikarzy, wsród których był także polski dziennikarz Paweł Pieniążek.
Kostiantina Reuckiego, dziennikarza niezależnej stacji telewizyjnej Hromadskie skopano i pobito, kiedy zaczął filmować działania byłych berkutowców, ukradziono mu kartę pamięci z zapisem zajścia, a wezwana na miejsce milicja odmówiła przyjęcia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
Jak relacjonowali dziennikarze – ofiary napadu, byli berkutowcy chełpili się, że „mogą sobie pisać zawiadomienia, bo za Majdan nic im nie było i teraz też nic im nie będzie”.
Relacja dziennikarki telewizji Hromadskie Natalii Stańko:
https://www.facebook.com/nastya.stanko/posts/10152727064988237
https://www.facebook.com/nastya.stanko/posts/10152726792938237
Relacja wideo napadniętych przez byłych berkutowców dziennikarzy.
https://www.youtube.com/watch?v=r5V5GDljxGA
Gazeta Nowoje Wriemia opublikowała wówczas wywiad z doradcą ministra spraw wewnętrznych parlamentarzystą Frontu Ludowego Antonem Heraszczenką, który otwarcie bronił bandytów z Berkutu:
„Powinna być tolerancja z obu stron. Jeśli wy zawczasu, zatrzymując się na posterunku kontrolnym, uważacie, że ci którzy was zatrzymali to potwory, to to nieprawidłowo. Oni mają swoją robotę. … Dlatego powinien być wzajemny szacunek i pracowników milicji i obywateli. A jeśli obywatele zachowują się po chamsku…
– Może trzeba było tych berkutowców odsunąć od służby choć na jakiś czas?
– Tak po dobremu, tam trzeba było po prostu wszystkim podać sobie ręce…” – komentował bandycki napad dokonany przez pewnych bezkarności berkutowców jeden z najbardziej wpływowych ukraińskich polityków ekipy Poroszenki.
Kierownictwo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zatuszowało sprawę napadu dokonanego na dziennikarzy przez zamieszanych w mordy polityczne byłych berkutowców. Żaden z nich nie tylko nie został ukarany, ale nawet odmówiono wszczęcia śledztwa w sprawie napadu. Jak relacjonowała Natalia Stańko „Telefonuje Anton Heraszczenko i jedyne co proponuje, to program na żywo na antenie Hromadskiego. On nawet rozdzielił role: ja prowadząca, z jednej strony berkutowiec, z drugiej Kostia (napadnięty i pobity Kostiantin Reuckij). Wyznaczył i czas dla nas: 20.00. Przyjemnie, że pan Anton ułożył dla nas grafik pracy i zaplanował program. Ale co z milicjantami?”
https://www.facebook.com/nastya.stanko/posts/10152727064988237
„Intensywnośc prób zatuszowania incydentu i wybielić trzech rozpasanych berkutowców po prostu poraża. Wydaje się, że będąc zajętymi wojna na Wschodzie pozwoliliśmy systemowi ochrony porządku zakonserwowac się i pozostać budzącą zaufanie tarczą, jak i wcześniej ochraniającej klasę rządzącą przed narodem. Niestety, reformy MSW idą, zdaje sie tylko w blogach niektórych polityków i urzędników” – komentował napadnięty przez berkutowców dziennikarz Kostiantin Reuckij.
http://roadcontrol.org.ua/node/2465
„Gonczarenko na przykład, i związane z nim wydarzenia po Majdanie – to napady na wolontariuszy i dziennikarzy, jego słynna fraza, z która wszedł w historię „ Za Majdan niczego nie było i tutaj nie będzie”. Ważne było taką postać przesłuchać na otwartym posiedzeniu sądowym. Rozumiejąc negatywne konsekwencje nawet nie dla niego, ale dla ogólnego obrazu, ewidentnie dostał polecenie ucieczki z jakimiś gwarancjami bezpieczeństwa i wypłaty pieniędzy. Dlatego sobie spokojnie opuscił Ukrainę” – komentował ucieczke oskarżonych o zbrodnie byłych berkutowców adwokat rodzin ofiar zabójstw dokonanych przez funkcjonariuszy podczas protestów Euromajdanu Witalij Titycz.
W 2015 r. władze umożliwiły ucieczkę z Kijowa na Krym innemu oskarżanemu o morderstwa demonstrantów berkutowcowi – Pasiecznikowi. Został wypuszczony do aresztu domowego a milicja nie reagowała, gdy opuścił mieszkanie, w którym powinien przebywać i podjął ucieczkę na tereny kontrolowane przez Kreml.