Uczestnicy obywatelskiej blokady Krymu poinformowali o rozpoczęciu nowego etapu akcji – blokadzie dostaw energii elektrycznej. Szef ukraińskiego ministerstwa energetyki dementuje te informacje i zapowiada, że będzie Ukraina będzie dostarczać energię okupantowi.
“Ponad rok słyszymy od prorosyjskich mieszkańców półwyspu, że oni są w stanie sami się wykarmić. Elektryczność, to specyficzny towar, który Ukraina dostarczała cały ten czas na okupowane terytorium. Od tej chwili zaczynamy blokadę dostaw energii elektrycznej. Jeśli opierać się na normatywnej bazie ONZ, to okupant czy agresor ma obowiązek sam troszczyć się o terytorium, które znajduje się pod jego kontrolą” – cytują ukraińskie media organizatorów blokady.
Na pierwszy ogień poszła linia Melitopol – Dżankoj. Kilka dni temu w niewyjaśnionych okolicznościach jeden ze słupów tej linii został uszkodzony na skutek wybuchu. Do czasu wykonania naprawy linię, a tym samym przesył nią elektryczności na okupowany Krym wyłączono. Aktywiści uniemożliwiali naprawę, ostatecznie doszło jednak do uzgodnień z ekipa remontową, która zabezpieczyła linię jednocześnie odcinając ją od sieci na terenie Krymu.
– Dostarczamy energię elektryczną na Krym w pełnym zakresie i będziemy to robić – zapewnia tymczasem minister energetyki Wołodymyr Demczyszyn – uważany za człowieka Poroszenki i jego biznesowego przyjaciela, rosyjskiego oligarchy Konstantina Grigoryszyna. W grudniu zeszłego roku Demczyszyn “wsławił się” uznaniem w imieniu ukraińskiego rządu rosyjskiej okupacji Krymu – nie dość, że zgodził się na zawarcie umowy o dostarczaniu na okupowany półwysep energii elektrycznej z kontynentalnej Ukrainy co ułatwiło życie rosyjskim okupantom, to jeszcze w zatwierdzonej przez jego resort umowie Krym zgodnie z rosyjską oficjalna nomenklaturą nazwano Federalnym Okręgiem Krym. Zanim Demczyszyn z kwoty Bloku Petra Poroszenki został ministrem energetyki zajmował wysokie stanowisko w firmie Inwestycyjny Kapitał Ukrainy (ICU) kierowanej przez obecną szefową ukraińskiego banku centralnego Natalię Gontariewą. ICU obsługiwała m.in. prywatne inwestycje Petra Poroszenki.
Zdaniem dziennikarzy Radia Swoboda z projektu Krym-Realia prawda o energetycznej blokadzie Krymu leży pośrodku. Ukraińskie sieci energetyczne uruchomiły co prawda linię zastępczą, która energia podawana jest na okupowany półwysep, ale Krym otrzymuje jedynie 75 proc. elektryczności, jaka powinien dostawać zgodnie z zawartą umową. “Zamiast uszkodzonej linii została włączona linia Kachowka – Dżankoj. W ten sposób, w porównaniu z minionym tygodniem ilość dostarczanej energii się nie zmieniła i wynosi 650 MW. To o 200 MW mniej, niż przewidziano w umowie podpisanej przez Ukrainę i Rosję w grudniu 2014 r. Dla porównania 200 MW to więcej niż połowa energii potrzebnej stolicy Ukrainy” – informuje Radio Swoboda.
24 marca 2014 r. na okupowanym Krymie miały miejsce masowe wyłączenia dostaw prądu. Proukraińscy mieszkańcy półwyspu tamte wyłączenia przyjęli z radością mylnie sądząc, że oznaczają one początek walki z rosyjskim okupantem przez ekipę, jaka przejęła władzę po obaleniu Wiktora Janukowycza. W rzeczywistości, jak wskazują liczne informacje doszło wówczas do zakulisowych ustaleń w wyniku których nowa ekipa w Kijowie zgodziła się oddać Krym pod rosyjska okupacje w zamian za możliwość przejęcia władzy na pozostałej części Ukrainy.
Obywatelska blokada Krymu zetknęła się za to z kontrakcją w postaci oskarżeń i prowokacji ewidentnie organizowanych przez rządzącą ekipę oligarchów.
Tydzień temu na faceboоku ukazała się „relacja oburzonego obywatela” rzekomo napadniętego przez blokujących, gdy z kolegami jechał z Kijowa odpocząć na okupowany Krym. Autor wpisu żali się, że „z powodu działań uczestników blokady poczuł się na okupowanym przez Rosję półwyspie bezpieczniej niż na Ukrainie”.
Jak udowodnili organizatorzy blokady rzekoma „relacja” nie ma nic wspólnego z rzeczywistością – nie zgadzają się w niej elementarne fakty.
Niemniej kilka dni po publikacji „relacji oburzonego obywatela” stacja telewizyjna Inter kontrolowana przez oligarchę Dmitra Firtasza rozpoczęła nagonkę na uczestników blokady. Opierając się na wpisie na facebooku przeprowadziła „śledztwo dziennikarskie” mające potwierdzić oskarżenia i pokazać w negatywnym świetle uczestników blokady.
Magnat chemiczny i gazowy Dmitro Firtasz jest właścicielem m.in. zakładów Krymski Tytan w Armiańsku na okupowanym Krymie. Oligarcha znany ze swoich kontaktów z rosyjską zorganizowaną przestępczością oczekuje obecnie w Austrii na rozpatrzenie wniosku władz USA o ekstradycję w związku z zarzutami korupcyjnymi. Przed sądem pierwszej instancji ujawnił pod przysięgą zawarcie z Petrem Poroszenką tajnego paktu, w wyniku którego Firtasz wpłynął na szefa Partii UDAR Witalija Kliczko, by ten wycofał się z ubiegania o fotel prezydenta Ukrainy i przerzucił swoje poparcie na Poroszenkę zapewniając mu wybór na prezydenta Ukrainy już w pierwszej turze zeszłorocznych wyborów prezydenckich. „Najważniejsze, że uzyskaliśmy to co chcieliśmy: Poroszenko – prezydent, Kliczko został merem Kijowa” – cytowały Firtasza ukraińskie media.
W ramach blokady we wrześniu krymscy Tatarzy i aktywiści zatarasowali linię kolejową, którą do Krymskiego Tytanu dostarczano surowiec z kontynentalnej Ukrainy.
Podobny atak przypuściła też na uczestników i organizatorów obywatelskiej blokady Krymu należąca do oligarchy Ihora Kołomojskiego stacja telewizyjna 1+1 publikując reportaż, jaki miał wykazać, że blokada jest fikcją a w rzeczywistości jej uczestnicy zajmują się zbieraniem haraczy za przewóz towarów na okupowany półwysep. Jak udowodnili organizatorzy blokady materiał filmowy został spreparowany – m.in. jako zdjęcia z punktu kontrolnego, na którym rzekomo miało dochodzić do nadużyć pokazano zdjęcia z punktu kontrolnego znajdującego się kilkadziesiąt kilometrów dalej. Z pokazanego przez stację materiału w żaden sposób nie wynikało też, że ktokolwiek z blokujących brał łapówki lub przepuszczał towary na tereny okupowane – dziennikarze poprosili aktywistów o przepuszczenie przez pierwszy z kilku kolejnych punktów kontrolnych busa z pustymi opakowaniami, przekonując że jadą na blokadę z zaopatrzeniem dla wolontariuszy, jednak na samą blokadę już nie pojechali.
fot. krymr.org