Ukraińscy internauci ujawnili, że w sklepach na okupowanym Krymie sprzedawane są słodycze produkowane w rosyjskich zakładach należącego do ukraińskiego prezydenta koncernu cukierniczego Roshen. Żeby utrudnić identyfikację opakowania pozbawiono logo firmy.
Dostawy z terytorium Rosji na okupowany Krym bez pośrednictwa ukraińskiego urzędu celnego są nielegalne i świadczą o okradaniu ukraińskiego budżetu z należnych mu opłat celnych. Tymczasem, jak wskazują zdjęcia opublikowane przez internautów cukierki przeznaczone na okupowany Krym są specjalnie przygotowane – wypuszczono je bez firmowego logo, co może oznaczać, że szefostwo należącej do Petra Poroszenki firmy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, gdzie będą sprzedawane i świadomie naraża na straty budżet Ukrainy.
„Posunięcie marketingowe. Widocznie, żeby nie drażnić krymczan, lipiecka roshenowska fabryka postanowiła wypuszczać cukierki bez znaków rozpoznawczych. Karmelki wyglądają na roshenowskie, ale od razu tego nie da się określić. Dopiero przy kupnie, na odwrotnej stronie opakowania widnieją dane producenta. Przy tym, sądząc po po kontaktach, na Krym cukierki idą za pośrednictwem białoruskiego importera. Cwany schemat)” – komentuje Aleksandr Bilinskij, który ujawnił sprawę.
Tak sprzedawane są na Krymie wszystkie cukiereczki roshenowskiej fabryki – pisze Tatiana Sznol publikując na dowód kolejne zdjęcia.
fot. fb Aleksandr Bilinskij, Tatiana Sznol