Odstąpienie przez Ukrainę od umowy stowarzyszeniowej z UE przesłoniło niemal całkowicie parafowanie w ramach Partnerstwa Wschodniego porozumień z Mołdawią i Gruzją. Eurointegracja to szansa na jeszcze szybszy rozwój gruzińskiej gospodarki, która wciąż jeszcze odczuwa skutki załamania po rozpadzie ZSRR.
Gruzja, w przeciwieństwie do Ukrainy i Armenii, nie zrezygnowała ze stowarzyszenia się z UE. (w środku Micheil Saakaszwili, prezydent Gruzji; CC By NC ND President of the European Parlament)
O perspektywie integracji z Unią gospodarki Mołdawii pisaliśmy niedawno w tekście Stowarzyszenie Mołdawii z UE może pomóc zażegnać konflikt w Naddniestrzu . Dziś pochylamy się nad Gruzją.
– Parafowanie umowy o stowarzyszeniu otworzyło nową kartę w stosunkach pomiędzy UE i Gruzją i czyni europeizację naszego kraju nieodwracalną – komentowała w Wilnie parafowanie umowy Maja Pandżikidze, minister spraw zagranicznych Gruzji.
Zapowiedziała że władze jej kraju będą robić wszystko by umowa została ostatecznie podpisana do września 2014 r. Rząd Gruzji zadeklarował jednocześnie chęć normalizacji stosunków gospodarczych z Rosją przerwanych po agresji Moskwy w 2008 r.
Dobre wskaźniki to nie wszystko
Mimo światowego kryzysu i problemów wywołanych rosyjskim embargiem handlowym gospodarka Gruzji nieźle sobie radzi. W 2011 r. PKB liczącego niespełna 4,5 miliona mieszkańców kraju wzrósł o 7 proc., rok później o 6,1 proc. W 2013 roku gospodarka zwolniła – według Sakstat, gruzińskiego urzędu statystycznego, PKB w okresie styczeń – październik wzrósł w porównaniu z analogicznym okresem 2012 r. jedynie o 1,9 proc. i według szacunków ekspertów za cały rok wyniesie 2,5 – 3 proc. Wszystkiemu winien zły początek 2013 roku. Jak jednak szacuje Miedzynarodowy Fundusz Walutowy, już w 2014 roku silny trend wzrostowy się odrodzi a wzrost PKB wyniesie 5 proc. Zdaniem ekspertów poprawi się jeszcze po wejściu w życie postanowień umowy o stowarzyszeniu z UE.
Na zlecenie Komisji Europejskiej holenderska firma konsultingowa ECORYS zbadała wpływ stowarzyszenia na gospodarkę Gruzji. W ocenie jej ekspertów pełna realizacja związanych ze stowarzyszeniem reform może doprowadzić do zwiększenia PKB Gruzji w długokresowej perspektywie o 4,3 proc. a w krótkoterminowej o 1,7 proc.
Dobre wskaźniki makroekonomiczne nie pokazują jednak całej prawdy o stanie gruzińskiej gospodarki, która po rozpadzie ZSRR przeżyła prawdziwy kataklizm gospodarczy.
– Po upadku ZSRR załamały się wszystkie gałęzie gospodarki jaka była w pełni zintegrowana w przestrzeń sowiecką. W efekcie Gruzja została i bez źródeł zaopatrzenia i bez rynków zbytu swojej produkcji – komentował Kachu Gołowaszwili, ekspert gruzińskiej Fundacji Badań Strategicznych i Międzynarodowych.
Jego zdaniem priorytetowym zadaniem jakie stoi przed rządem Gruzji jest odbudowa rodzimego przemysłu.
– U nas patrzy się na rolnictwo jako na jeden z priorytetowych kierunków, ale samym rolnictwem nie da się zapewnić rozwoju całej gospodarki kraju. Trzeba rozwijać też inne sfery: usługi, budownictwo, turystykę. Nie sądzę, że należy wybierać jakąś priorytetową gałąź. Należy stymulować rozwój małego i średniego biznesu, prowadzić innowacyjną politykę, rozwijać edukację badania naukowe i innowacje. Równocześnie trzeba maksymalnie zwiększać obecność gruzińsich towarów na rynku UE i sąsiednich krajów i krajów postsowieckich w szczególności Ukrainy i Białorusi – uważa Gołowaszwili.
Zdaniem ekonomisty podpisanie przez władze Gruzji umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską pozwoli rozwiązać szereg problemów. W pierwszym rzędzie, dzięki unifikacji ustawodawstwa dotyczącego sfery handlu z europejskim i otwarciu granicy celnej dla towarów i usług Gruzja stanie się bardziej atrakcyjna dla zagranicznych inwestorów.
– Po to by zagraniczny biznes chciał wkładać pieniądze w naszą gospodarkę musi nastąpić otwarcie eurpejskiego rynku dla naszych towarów. I właśnie to a nie możliwość otrzymania nowych kredytów pomocy finansowej czy grantów jest naszym głównym celem – ocenia Gołowaszwili.
Poprawić bilans bez Rosji
Traktowana jako jeden organizm gospodarczy Unia Europejska jest dziś najważniejszym partnerem handlowym Gruzji, której obroty ze wszystkimi krajami Wspólnoty w okresie od stycznia do października 2013 r. sięgnęły niemal 2,3 mld dolarów. Jak podaje Narodowa Służba Statystyki Gruzji (Sakstat) gruziński eksport do UE wyniósł 460 mln dolarów i był o 52 proc. wyższy niż w analogicznym okresie 2012 r., import zaś spadł o 9 proc. i wynosił 1,8 mld dolarów. Łącznie na państwa unijne przypadało 27 proc. obrotów w handlu zagranicznym Gruzji.
Zdaniem komisarza do spraw rozszerzenia i polityki sąsiedzkiej UE Stefana Fule stowarzyszenie o strefie wolnego handlu może doprowadzić do podwojenia obrotów handlowych Unii i krajów Partnerstwa Wschodniego, w tym Gruzji.
Nic więc dziwnego, że właśnie w stowarzyszeniu z Unią Europejska gruzińskie władze upatrują szans na dalszy rozwój gospodarczy starając się jednocześnie nie stracić rosyjskiego rynku powoli otwierającego się na gruzińskie towary po latach przerwy spowodowanej wojną 2008 r.
– Spodziewamy się że w związku z naszą eurointegracyjną polityką Rosja nie wprowadzi powtórnego embarga na dostawy z Gruzji. Ale jeśli tak by się miało stać nie wpłynie to silnie na gospodarkę kraju – ocenia minister gospodarki i stabilnego rozwoju Gruzji Georgij Kwirikaszwilim, choć patrząc na dane gospodarcze w krótkoterminowej perspektywie nie jest to tak jednoznaczne.
Mimo pozytywnych tendencji Gruzja nadal boryka się bowiem z gigantycznym deficytem w handlu zagranicznym. Choć ogółem od stycznia do końca października 2013 gruziński eksport sięgnął 2,3 mld dolarów i był o 16 proc. wyższy niż w analogicznym okresie 2012 r. import, mimo że spadł w tym czasie o 4 proc. sięgnął kwoty 6,3 mld dolarów.
Sporządzone przez analityków ECORYS szacunki dotyczące handlu zagranicznego Gruzji wskazują, że po utworzeniu gruzińsko-unijnej strefy wolnego handlu eksport z tego kraju do UE może wzrosnąc o 12 proc., podczas gdy import o 7,5 proc. To niestety oznacza, że niekorzystny bilans jeszcze nieco się pogłębi.
Rosja, której obroty handlowe z Gruzją od stycznia do października wyniosły łącznie 590 mln dolarów zajmowała dopiero piąte miejsce na liście partnerów handlowych Gruzji zdystansowana przez Turcję z obrotami 1,2 mld dolarów, Azerbejdżan – 1 mld dolarów a nawet pogrążoną w totalnym kryzysie Ukrainę – 629 mln dolarów. Nie da się jednak ukryć, że z punktu widzenia poprawy gruzińskiego bilansu handlowego relacje między zwaśnionymi krajami są bardzo istotne i korzystne. Rosyjskie firmy eksportowały w tym okresie towary na sumę 131 mln dolarów, importowały zaś trzy i pół raz więcej – na kwotę 461 mln dolarów.
Z rosyjskim embargo Gruzja zetknęła się w 2006 r. W odpowiedzi na zmiany polityczne w Tbilisi Moskwa pod pretekstem niskiej jakości gruzińskich produktów zablokowała import wina, wody mineralnej i produktów rolnych. W 2008 r. po spowodowanej rosyjską agresją wojnie o Południową Osetię i Abchazję kontakty gospodarcze obu państw praktycznie zamarły. Normalizacja zaczęła się dopiero wiosną 2013 r. po zakończeniu kadencji prezydenckiej Michaela Saakaszwiliego – na początek odblokowano eksport wody mineralnej Borżomi, potem przyszła kolej na gruzińskie wino i brandy, owoce i orzechy.
Paradoksalnie jednak to właśnie Rosja w długookresowej perspektywie zdaniem holenderskich ekspertów ma szanse skorzystać na eurointegracji Gruzji – dodatkowe wpływy firm rosyjskich z tego tytułu mają sięgnąć 113 mln euro rocznie. Poszkodowana będzie za to Turcja, która na związkach Gruzji i UE może stracić 110 mln euro.
W oczekiwaniu na inwestorów
W ciagu trzech kwartałów 2013 r. zagraniczni inwestorzy włożyli w gruzińską gospodarkę 700 mln dolarów. Najwięcej zainwestowano w energetykę 141 mln dolarów oraz transport i łaczność 105 mln dolarów. W pierwszej trójce inwestorów znalazły się Holandia, USA i Turcja. W 2012 r. bezpośrednie inwestycje zagraniczne sięgnęły kwoty 900 mln dolarów a w 2011 r. 1,1 mld dolarów. I chociaż o załamaniu jakie miało miejsce w latach 2009-2010, kiedy zagraniczne inwestycje w Gruzji nieznacznie przekraczały pół miliarda dolarów rocznie, wciąż jeszcze daleko do rekordowych 2,1 mld dolarów z 2007 r.
Parafowanie, a w ślad za nim także podpisanie umowy stowarzyszeniowej zdaniem ekspertów zdecydowanie poprawi sytuację. Tym bardziej że juz teraz w przyciąganiu zagranicznych inwestorów Gruzja ma niewątpliwy atut – w opublikowanym na poczatku grudnia ratingu miesięcznika Forbes najlepszych krajów dla prowadzenia biznesu zajęła 50 miejsce – najwyższe spośród byłych republik ZSRR, nie wchodzących do UE.
– Stowarzyszenie z UE przyniesie nam konkretne korzyści. Zachodzące u nas procesy ekonomiczne przyciągną inwestycje zagraniczne i doprowadzą do modernizacji wciąż jeszcze słabej naszej gospodarki i silniej zwiążą ja z europejskim rynkiem – jest przekonany prezydent Gruzji Georgij Margwelaszwili. – Kiedy gruzińska produkcja stanie się popularna w Europie zagraniczni inwestorzy zaczną wkładać swoje pieniądze w firmy z różnych gałęzi gruzińskiej gospodarki – oczekuje Margwelaszwili.
Na pierwsze korzyści związane z eurointegracyjnym kursem Gruzja długo nie musi czekać. Jeszcze na wileńskim szczycie Partnerstwa Wschodniego gruziński rząd i Europejski Bank Inwestycyjny podpisały umowę o udzieleniu 30 mln euro na kolejną fazę modernizacji połaczoną ze zwiększeniem przepustowości magistrali drogowej Wschód-Zachód łaczącej czarnomorskie porty Gruzji z Turcją i Azerbejdżanem.
W eurointegracji Gruzja widzi jednak nie tylko szansę na szybszy wzrost i głęboką modernizację gospodarki, jej władze upatrują w stowarzyszeniu z UE także sposobu na pokojowe przywrócenie zwierzchnictwa nad samozwańczymi republikami Południową Osetią i Abchazją.
– Pokażemy naszym rodakom w Suchumi i Cchinwali współczesną europejską Gruzję, w której będą mogli z gruzińskim paszportem jeździć do Wiednia czy Rzymu bez wizy – komentował prezydent Gruzji Georgij Margwelaszwili.
Michał Kozak, ObserwatorFinansowy.pl
http://www.obserwatorfinansowy.pl/wp-content/uploads/2013/12/Otwarta-licencja.png