Gospodarka Mołdawii oparta jest głównie na rolnictwie i leśnictwie. Ta postsowiecka republika uzyskała w 2012 r. PKB wynoszące niespełna 7,5 mld dolarów, co stawia ją na przedostatnim miejscu w Europie pod względem zamożności mieszkańców. Mimo to właśnie Mołdawia, a nie uważana przez lata za lidera proeuropejskich dążeń Ukraina stała się pierwszym europejskim krajem Partnerstwa Wschodniego, który parafował umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską.
Przed podpisaniem nie obyło się bez meandrów. Przez wiele lat, między innymi z uwagi na naciski ze strony Rosji Mołdawia była uważana za outsidera integracji europejskiej prowadzonej w ramach Partnerstwa Wschodniego. Krytycy wskazywali na brak reform strukturalnych, szalejącą w kraju korupcję, a w efekcie słabość gospodarki. Jednym z czyników hamujących współpracę był nieuregulowany konflikt z samozwańczą republiką naddniestrzańską, która oderwała się od Mołdawii po rozpadzie ZSRR. Jeszcze w 2004 r. większość mieszkańców Mołdawii była za silnymi związkami z Rosją, dziś jednak po zmianach politycznych i odsunięciu w 2009 r. od władzy miejscowych komunistów zmieniły się też nastroje obywateli – większość z nich chce ściślejszych związków z Europą.
Ostatecznie w 2010 r. Mołdawia rozpoczęła negocjacje dotyczące stowarzyszenia z Unią Europejską, a na początku 2012 r. także w sprawie porozumienia o pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu (DCFTA), które zakończyły się w czerwcu. Podpisanie dokumentów jak się ocenia może nastąpić w przyszłym roku.
Stowarzyszenie Mołdawii z Unią Europejską obejmuje integrację ekonomiczną, stopniową liberalizację handlu towarami i usługami, swobodny przepływ siły roboczej, zniesienie barier taryfowych i likwidację ograniczeń kwotowych, a także zakłada harmonizację ustawodawstwa mołdawskiego z bazą normatywną UE.
Wychodzenie z dołka
Przykład biednej Mołdawii pokazuje, że postsowieckie republiki jeśli tylko zechcą mogą przeorientować swoją gospodarkę i budować z powodzeniem więzi gospodarcze z krajami spoza obszaru byłego ZSRR. Choć skala mołdawskiej gospodarki jak na unijne warunki jest mikroskopijna, to jednak tempo jej wzrostu może budzić podziw. Jak podaje mołdawskie Narodowe Biuro Statystyki PKB tego kraju w pierwszym półroczu zanotował wzrost o 4,9 proc. w porównaniu z pierwszym półroczem 2012 r.
Mołdawia zmniejsza też deficyt obrotów handlu zagranicznego. Łączna wartość wyeksportowanych towarów i usług w trzech pierwszych kwartałach tego roku wyniosła 1,7 mld dolarów i była aż o 11 proc. wyższa niż w analogicznym okresie 2012 r. Eksport do krajów Unii Europejskiej stanowił 46 proc. ogółu i osiągnął wartość 790 mln dolarów będąc o 9,6 proc. wyższy niż w analogicznym okresie 2012 r. To kolejny rok, w którym wartość eksportu do Unii przewyższa eksport do krajów Wspólnoty Niepodległych Państw. Udział WNP w globalnej wielkości mołdawskiego eksportu zmalał w ciągu roku z 43 do 40 proc. W okresie od stycznia do września Mołdawia importowała towary o łącznej wartości niemal 4 mld dolarów, czyli o 6,3 proc. więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Import z UE stanowił 45 proc. i był o 7,4 proc. wyższy niż przed rokiem, import z krajów WNP sięgnął kwoty 1,2 mld dolarów wzrastając w ciągu roku o 3,2 proc.
Według szacunków unijnych wcielenie w życie postanowień umowy stowarzyszeniowej pozwoli zwiększyć o 16 proc. mołdawski eksport do krajów UE i doprowadzi do wzrostu PKB Mołdawii o 5,6 proc.
Eksperci z Kiszyniowa zwracają jednak uwagę na często powierzchowny i czysto formalny charakter przygotowań Mołdawii do stowarzyszenia.
– Jak u nas prowadzone są reformy? Władze zaglądają do planu działań, widzą co trzeba zrobić i wykonują to żeby móc zaraportować w Brukseli. Ale robią to tak, żeby nie zaszkodzić swoim własnym interesom – komentował przywołując za przykład mołdawskie ustawodawstwo antykorupcyne pozwalające urzędnikom ukrywać za granicą nielegalnie zgromadzony majątek Igor Bocan, szef stowarzyszenia ADEPT, monitorującego przygotowania Mołdawii do stowarzyszenia z UE.
Rosyjskie strachy
Pomimo wydawałoby się oczywistych korzyści płynących z otwarcia unijnego rynku na mołdawskie produkty lobby opowiadające się za integracją gospodarczą z Rosją i kreowanym przez nią Związkiem Celnym jest nadal w Kiszyniowie silne. Przeciwnicy otwarcia się na współpracę z Unią przekonują, że związki gospodarcze Mołdawii z krajami obszaru Wspólnoty Niepodległych Państw wytworzone w latach, gdy republika była częścią składową ZSRR są tak silne że nie da się ich zastąpić stosunkowo świeżymi kontaktami gospodarczymi z Zachodem. Ich zdaniem stowarzyszenie Mołdawii z UE zamknie przed mołdawskimi towarami rynki WNP, a Rosja zastosuje znaną już z relacji z Ukrainą broń – embargo handlowe.
I co do tego ostatniego nie można mieć akurat wątpliwości. Reakcję Moskwy na liberalizację handlu pomiędzy Mołdawią a UE zapowiedział już kilka miesięcy temu przedstawiciel Rosji przy UE Władimir Czyżow.
– Jeśli ktoś, nieważne Ukraina, Mołdawia, czy jakiś inny kraj będzie chciał stowarzyszenia z Unią Europejską to powinien pamiętać, że to zamyka drogę do pełnoprawnego uczestnictwa w Związku Celnym i związek będzie odpowiednio reagował w tym także w zakresie taryf celnych. Jeśli odpowiednio do postanowień umowy o stowarzyszeniu kraje, które je podpiszą będą musiały wypełniać określone żądania UE i te wymogi będą sprzeczne z wymogami obowiązującymi w Związku Celnym to konflikt będzie nieuchronny – stwierdził Czyżow.
O tym, że nie ma sensu bać się rosyjskich gróźb przekonuje mołdawski think-tank Expert Group, który w przededniu parafowania umowy stowarzyszeniowej opublikował analizę skutków eurointegracji dla gospodarki Mołdawii.
Jak zauważają autorzy analizy Rosja, wbrew stanowisku zwolenników kursu na Związek Celny, wcale nie jest głównym rynkiem zbytu mołdawskich towarów. Choć największym odbiorcą mołdawskich towarów pozostaje Rosja, na którą przypada 30 proc. to jednak począwszy od 2006 r. skala mołdawskiego eksportu do krajów UE jest większa niż do krajów Wspólnoty Niepodległych Państw, czyli grupy znacznie szerszej niż tylko Rosja, Białoruś i Kazachstan, bo obejmującą szereg innych krajów wchodzących niegdyś w skład ZSRR.
Analitycy Expert Group podkreślają, że eksport do Rosji nie generuje przy tym nowych miejsc pracy ani nie stymuluje innowacyjności mołdawskiej gospodarki. Dwie trzecie stanowi reeksport, nie wymagający aktywnych procesów przetwórczych. A znaczna część reeksportowanej produkcji powstaje w wolnych strefach ekonomicznych nie dając tym samym efektów podatkowych. W efekcie jedynie 17,5 proc. eksportu towarów „od zera” wyprodukowanych w Mołdawii przypada na Rosję zaś pierwsze miejsce wsród odbiorców zajmuje Rumunia z 19,5 proc.
W dodatku – przypominają autorzy analizy – Mołdawia skutecznie poradziła sobie z embargo na dostawy wina nałożone przez Rosję w 2006 r. więc teraz, gdy otworzy się przed nią rynek unijny tym bardziej da sobie radę. Wydaje się, że mają w tym sporo racji. Tym bardziej, że jak się okazało Mołdawia może liczyć na pomoc unijnego partnera. Nie czekając na podpisanie i ratyfikację parafowanej w Wilnie umowy Komisja Europejska już zaproponowała pełne otwarcie rynku unijnego na główny mołdawski produkt eksportowy – wino i zniesienie obowiązującego systemu kwotowego dopuszczającego na wspólnotowy rynek jedynie 240 tys. hektolitrów tego trunku rocznie.
– W pełni otwarty dla mołdawskiego wina rynek UE w czasie, kiedy mołdawscy farmerzy przeżywają trudności związane z ograniczeniami eksportu na tradycyjne rynki pokazuje że Unia potrafi być solidarna – komentował decyzję Dacian Ciolos, unijny komisarz do spraw rolnictwa i rozwoju wsi.
Stowarzyszenie nie zaszkodzi rolnikom
Sceptycy obawiaja się też o los mołdawskiego rolnictwa, które nie będzie ich zdaniem zdolne konkurować z doinwestowaną i korzystajacą z unijnego wsparcia konkurencją. Autorzy raportu przygotowanego przez Expert Group podkreślają, że obawy te są mocno przesadzone. W umowie o stowarzyszeniu przewidziano dochodzące do 10 lat okresy przejściowe na bezcłowy import produkcji rolnej z UE, co da mołdawskim rolnikom możliwość przygotowania się do konkurencji z europejskimi producentami. Niezależnie od tej ochrony wsparcie rodzimych producentów obiecuje też mołdawski rząd.
– Warunki ustalone dla naszych producentów rolnych pozwolą im czuć się komfortowo w ramach stowarzyszenia. Oprócz okresów przejściowych, jakie uzgodniliśmy dla producentów rolnych w najbliższym czasie zostaną uruchomione programy wsparcia, które będą miały na celu zwiększenie konkurencyjności mołdawskiej gospodarki – zapowiedział wiceminister gospodarki Mołdawii Oktawian Kałmyk, podsumowując w czerwcu zakończenie negocjacji.
Zdaniem mołdawskich zwolenników stowarzyszenia z Unią Europejską, będzie miało ono jeszcze jeden aspekt – może przyczynić się do rozwiązania ciągnącego się już od przeszło 20 lat konfliktu w Naddniestrzu i w efekcie przynieść stabilizacę w regionie. Ustalenia umowy o stowarzyszeniu obejmują też terytorium uznawanej wyłacznie przez Kreml samozwańczej „republiki naddniestrzańskiej”. Jej władze mogą być zainteresowane korzystaniem z jej dobrodziejstw, a to z kolei sprawi, że zdecydują się wreszcie uznać zwierzchnictwo Kiszyniowa i zadowolą się proponowaną im od lat autonomią – przewidują analitycy Expert Group.
Michał Kozak, ObserwatorFinansowy.pl
http://www.obserwatorfinansowy.pl/wp-content/uploads/2013/12/Otwarta-licencja.png