– Możemy trzymać rezerwę między innymi w rublach. To już uzgodnione z Międzynarodowym Funduszem Walutowym – oznajmił ówczesny szef ukraińskiego banku centralnego (NBU), Wołodymir Stelmach.
O pomyśle przez rok było cicho. Odżył jesienią zeszłego roku, przy okazji ukraińsko-rosyjskich negocjacji w sprawie kontraktu na dostawy gazu ziemnego.
Rublowa rezerwa, czy rachunek Naftohazu?
W październiku 2011 r. ukraiński premier, Nikołaj Azarow, ogłosił, że im szybciej Ukraina przejdzie na rozliczenia za gaz w rublach tym lepiej.
W połowie listopada szef grupy doradców nowego prezesa NBU, Walerij Łytwyckyj, oświadczył, że ukraiński bank centralny zawsze był zdania, że rosyjska waluta może znacznie szybciej, niż ktokolwiek przypuszcza, zająć miejsce dolara na światowych rynkach walutowych. W związku z tym zamierza włączyć rubla do swoich rezerw walutowych.
Zakres planowanego przez ukraiński bank centralny wykorzystania rubla miał zależeć od tego, ile rosyjskiej waluty potrzeba będzie dla finansowania ukraińskiego importu. Rubel miał być wykorzystywany po to, by co miesiąc nie wywoływać ryzyka nadmiernych wahań rezerw walutowych.
Takie postawienie sprawy wskazuje, że NBU traktował wtedy rubla nie jako walutę rezerwową w klasycznym znaczeniu, lecz jako walutę swoistej „rezerwy B” — odkładanej wyłącznie na potrzeby finansowania kontraktu gazowego z rosyjskim Gazpromem. Wykorzystanie rubla do rozliczeń miałoby według szacunków ukraińskiego banku centralnego pozwolić na zaoszczędzenie rocznie 8 mld dol. z rezerwy walutowej.
Równocześnie bank centralny ogłosił, że możliwość opłaty w rublach będzie zapisana w aneksie do umów gazowych, a już 7 grudnia Naftohaz Ukrainy po raz pierwszy użył do rozliczeń z Gazpromem także rubli. Listopadowy rachunek za gaz wynoszący 972,2 mln dolarów opłacił przelewając na konta rosyjskiego dostawcy 7,2 mld rubli i 210 mln dol.
W sprawie statusu rubla wypowiedział się wówczas sam szef NBU, Sergiej Arbuzow. Zapowiedział, że Ukraina zamierza już w 2012 r. wykorzystywać rubla do tworzenia rezerwy walutowej. – Na początek wprowadzimy go do pierwszej kategorii walut. Kiedy to zrobimy, stanie się on naszą walutą rezerwową. Myślę, że nastąpi to już w 2012 r. – oznajmił.
Przynależność waluty do najwyższej kategorii jest, zgodnie z ukraińskim prawem, warunkiem wykorzystania jej przy formowaniu rezerwy walutowej. Dzisiaj należą do niej m.in. amerykański dolar, euro, funt szterling, jen, frank szwajcarski.
Arbuzow przekonywał, że decyzja o włączeniu rosyjskiej waluty do ukraińskiej rezerwy została uzgodniona z MFW. Ruble na ten cel pochodzić miały z transakcji handlowych z Rosją.
Jednak niedługo potem przygotowania Ukrainy do rublowej rewolucji przyhamowały.
Pod koniec lutego tego roku, Arbuzow poinformował co prawda, po raz kolejny, że ukraiński bank centralny pracuje nad tym, by w najbliższym czasie część rezerwy walutowej formowana była w rosyjskich rublach, ale jednocześnie przyznał, że żadnych zmian formalnych w tym zakresie nie dokonano.
A już tydzień później oświadczył, że na razie NBU nie planuje robić z rubla waluty rezerwowej. – Nie rezygnowaliśmy z takich planów, bo nic nie planowaliśmy jeszcze. Tylko nad tym myślimy. Decyzja jeszcze nie zapadła. Pracujemy nad tym zagadnieniem – oznajmił zdumionym ukraińskim dziennikarzom, jakby zapominając o swoich własnych, niedawnych deklaracjach w sprawie rubla.
Sprzeczne sygnały NBU w sprawie statusu rubla na Ukrainie, to najwyraźniej próba wykorzystania tego tematu jako karty przetargowej w rozmowach gospodarczych z Rosją. Jesienią 2011 r. wydawało się, że Rosja będzie skłonna obniżyć cenę gazu ziemnego dla Ukrainy. Zachęcić do tego miały ją m.in. ukraińskie deklaracje w sprawie statusu rubla. Po usztywnieniu stanowiska przez Moskwę, także Ukraina zamroziła plany nadania rosyjskiej walucie szczególnej rangi.
Rosja chce i boi się
Wydaje się, że ukraiński bank centralny w sprawie rubla wyszedł przed szereg. Nawet sama Rosja nie do końca zdaje się być przekonana o realności szybkiego uzyskania przez rubla statusu światowej waluty rezerwowej.
Wprawdzie Dmitrij Miedwiediew i ludzie z jego otoczenia wielokrotnie akcentowali konieczność jak najszybszego osiągnięcia przez rosyjską walutę takiego statusu, ale plany te krytykowali nawet urzędnicy odpowiedzialni za stan rosyjskich finansów .
W czerwcu 2006 r., będąc wicepremierem, Dmitrij Miedwiediew podczas X Międzynarodowego Forum Gospodarczego w Sankt Petersbugu wystąpił z pomysłem uczynienia w perspektywie z rubla waluty rezerwowej. Krokiem w tym kierunku miało być usunięcie ograniczeń na operacje w rublach.
Ogłoszono wówczas plan utworzenia giełdy, na której rosyjska ropa sprzedawana byłaby za ruble, co miało stymulować popyt na rosyjską walutę.
– W miarę zwiększania popytu na ruble, nasza waluta powinna stać się jedną ze światowych walut rezerwowych – wyjaśniał Miedwiediew.
W lipcu 2008 r. już jako prezydent Rosji, Miedwiediew, komentując wyniki szczytu G8, przypomniał swój pomysł sprzed dwóch lat.
– Sytuacja z dość słabym dolarem i silnym euro nie urządza naszych partnerów. Powinniśmy rozwijać ideę przekształcenia rubla w jedną z walut światowych – oznajmił Miedwiediew.
Jednak pomysły umiędzynarodowienia rubla nie wzbudziły wówczas zachwytu nawet w samej Rosji. Przestrzegał przed tym ówczesny rosyjski wiceminister finansów, Dmitrij Pankin, przekonując, że chociaż Rosja jest w perspektywie zainteresowana takim statusem swojej waluty, to jednak nie da się go osiągnąć jednostkową decyzją. Najpierw trzeba zagwarantować stabilny wzrost gospodarczy i korzystne warunki dla prowadzenia biznesu. Ponadto status światowej waluty rezerwowej dla rubla, argumentował Pankin, niesie ryzyko większej zależności Rosji od międzynarodowych rynków walutowych.
W 2010 r. rosyjski minister finansów, Aleksiej Kudrin, przyznał, że w przeciwieństwie do Chin, których juan może uzyskać mocny status światowej waluty rezerwowej w ciągu 30 lat, rublowi zajmie to znacznie więcej czasu.
Mimo to w listopadzie tego samego roku prezydent Dmitrij Miedwiediew ogłosił, że zadanie przekształcenia rubla w walutę swobodnie wymienialną zostało wykonane i wyznaczył następny kierunek — szybkie uzyskanie przez rosyjską walutę statusu światowej waluty rezerwowej.
Eksperci sceptyczni
Zdaniem byłego szefa amerykańskiej Rezerwy Federalnej, Alana Greenspana, rubel nie ma jednak na razie szans stać się walutą rezerwową ze względu na brak dywersyfikacji rosyjskiej gospodarki i jej zbyt wysokie uzależnienie od światowych cen ropy naftowej. Z tych to powodów, rubel nie tylko nie może być brany pod uwagę jako światowa waluta rezerwowa, ale nie może pełnić takiej roli nawet na poziomie regionalnym. Do uzyskania pożądanego przez rosyjskie władze statusu potrzeba co najmniej dziesięciu lat gruntownych reform gospodarczych — komentował Greenspan rosyjskie plany, jesienią 2010 r.
Wtóruje mu prezes JPMorgan Chase James Dimon, który podczas zeszłorocznego spotkania z ówczesnym prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem oświadczył:
– Rubel może kiedyś stać się walutą rezerwową, jednak na dzisiaj jest on na tyle daleki od tego, że nie figuruje nawet w przewidywaniach na wiele, wiele lat.
Łagodniej sytuację ocenił wiceszef Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Manfred Schepers. W wywiadzie udzielonym w lutym zeszłego roku agencji Reuters, niejako na otarcie łez stwierdził, że rubel jest doskonałym kandydatem żeby stać się regionalną walutą rezerwową w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw. Podstawą miałoby być jego zdaniem rosnące znaczenie Rosji w polityce, kulturze i gospodarce tych krajów.
Analizę międzynarodowej sytuacji rubla i powodów, dla których nie może on być światową walutą przedstawili niedawno w obszernym raporcie eksperci związani ze Stowarzyszeniem Ukraińskich Banków (AUB) — organizacji skupiającej przeszło 100 działających w tym kraju banków prywatnych.
Powołując się na oceny ekspertów z Rosji stwierdzili m.in, że rosyjskiej walucie grozi nieuchronna dewaluacja, która może sięgnąć nawet 10 – 20 proc. A to wyklucza wykorzystanie rubla, jako waluty rezerwowej.
Już jesienią 2012 r. dochody z rosyjskiego eksportu zrównają się z wydatkami na import. Przy czym import będzie rósł, natomiast w niedalekiej perspektywie dochody z eksportu, kształtowane w 2/3 przez eksport ropy i gazu, zostaną zastopowane — argumentują eksperci AUB. Podkreślają, że przewidywana jesienna dewaluacja nie będzie jednostkowym przypadkiem.
Prognozują, że w wyniku braku konkurencji, i co za tym idzie słabego napływu inwestycji oraz zbyt małego udziału sektorów nie surowcowych w rosyjskim eksporcie, dewaluacje rubla będą powtarzać się co 2 – 3 lata.
AUB podkreśla też, że współcześnie żaden kraj, którego gospodarka opiera się jedynie na sprzedaży surowców, nie był w stanie nadać swojej walucie statusu światowej waluty rezerwowej. Co więcej, zauważa AUB, nawet w samej Rosji panuje obecnie dwuwalutowość — transakcje rozliczane są w rublach i dolarach amerykańskich, a Rosjanie traktują dolara jako najbardziej bezpieczną walutę lokowania oszczędności.
Pięć razy „nie”
Pięć powodów, dla których rubel nie może stać się w ciągu najbliższych lat walutą światową, wskazał były doradca rosyjskiego rządu, szwedzki ekonomista Anders Aslund z Instytutu Petersona.
Po pierwsze, waluta rezerwowa powinna charakteryzować się niskim poziomem inflacji, stabilnym lub rosnącym kursem. Tymczasem polityka kursowa rubla słabo poddaje się prognozom.
Po drugie, waluta rezerwowa powinna mieć oparcie w rozwiniętej gospodarce. Tymczasem na gospodarkę Rosji przypada raptem 2 – 2,5 proc. udziału w światowym PKB, czyli przeszło dziesięciokrotnie mniej niż na kraje strefy euro łącznie.
Po trzecie, kraj waluty rezerwowej powinien mieć znaczny stopień kapitalizacji rynku. Tymczasem w Rosji jest to zaledwie kilka procent tego co w USA.
Po czwarte, rosyjski system bankowy jest silnie upolityczniony i zależny od ingerencji państwa — przeszło połowa aktywów bankowych należy do kilku banków państwowych.
Po piąte, państwo waluty rezerwowej powinno mieć efektywny system prawny, realizować zasadę praworządności i posiadać przejrzysty system walki z korupcją. W Rosji o żadnym z tych elementów nie ma na razie mowy. Na dodatek rosyjska waluta od czasów rewolucji komunistycznej nie ma także tradycji wykorzystywania jej za granicą. Okresu stosowania rubla do rozliczeń w ramach RWPG nie można brać pod uwagę ponieważ była to decyzja polityczna, a nie gospodarcza. Rosja dopiero planuje włączenie rubla do grona walut rozrachunkowych systemu CLS (Continuous Linked Settlement).
Podjazd na ogonie smoka
Mimo krytycznej oceny ekspertów finansowych rubel odgrywa rolę międzynarodową tam, gdzie pierwsze skrzypce gra nie gospodarka, lecz polityka. Akceptacja rosyjskiej waluty jest wyrazem antyamerykańskości — jak w przypadku Wenezueli, pozwala na obejście sankcji międzynarodowych — jak to ma miejsce w przypadku Iranu. Może być także krokiem do budowania swojej mocarstwowej pozycji, jak w przypadku Chin.
W 2009 r. Chiny zezwoliły na bezpośrednie rozliczenia rublowe w transakcjach pomiędzy firmami rosyjskimi i kontrahentami z 14 przygranicznych prowincji chińskich.
W październiku tego samego roku, premier Rosji, Władimir Putin, podczas wizyty w Pekinie oświadczył, że Rosja jest gotowa rozpatrzyć możliwość sprzedaży Chinom swoich surowców energetycznych za ruble, a nie jak dotąd za dolary. Z inicjatywą rozliczeń w walutach narodowych miał wystąpić rosyjski Gazprom. W rewanżu Rosja miała płacić juanami za import z Chin.
Już miesiąc później wiceszef Banku Rosji, Wiktor Mielnikow, oświadczył, że chiński juan, dzięki rosnącym wpływom gospodarczym Pekinu stanie się światową walutą rezerwową. I jeszcze raz w imieniu strony rosyjskiej potwierdził, że podtrzymuje ona rozpoczęty program prowadzenia dwustronnych rozliczeń w rublach i juanach.
We wrześniu 2010 r. chiński przewodniczący Hu Jintao na spotkaniu z rosyjskim prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem podtrzymał propozycje, a pod koniec roku chiński bank centralny rozpoczął przyjmowanie wniosków licencyjnych na prowadzenie handlu rublami.
Zdaniem ekspertów Stowarzyszenia Ukraińskich Banków przewaga w tych relacjach ewidentnie pozostaje po stronie chińskiej. Chinom zależy na promowaniu juana jako waluty rezerwowej i w tym celu gotowe są pójść na drobne ustępstwa wobec Rosji. Ale to Rosja wyrażająca gotowość używania juana do tworzenia swoich rezerw walutowych występuje tu w pozycji klienta.
Polityczna kariera rubla
W 2009 r. Rosja i Wenezuela porozumiały się w sprawie stosowania walut narodowych — boliwara i rubla –we wzajemnych rozliczeniach. A prezydent Wenezueli, Hugo Chavez, podczas wizyty w Rosji ogłosił, że jego kraj jest gotów, jako pierwsze państwo na świecie, wykorzystywać rosyjskiego rubla w charakterze waluty rezerwowej.
– Trzeba stworzyć warunki do tego, by rubel stał się międzynarodową walutą rezerwową i chcielibyśmy być pierwszymi, którzy ulokują swoje zasoby w strefie rublowej – mówił.
Jednocześnie Chavez zaznaczył, że w przyszłości także bolivar oraz chiński juan mogą stać się światowymi walutami rezerwowymi.
Ogłaszając rublowe plany Hugo Chavez nie ukrywał, że są one wymierzone przeciwko USA.
– USA kupują cały świat za zwyczajny papier, drukując na nim swoje pieniądze. Myślę, że to nie jest skomplikowany proces. Czas z tym skończyć – podkreślał.
W styczniu tego roku poseł Iranu w Rosji, Mahmud Reza Sadżadi, poinformował o przejściu na rozliczenia rublowe w relacjach z Rosją.
– Uważamy, że wykorzystywanie walut narodowych w dwustronnym handlu to bardzo dobry pomysł. Już zaczęliśmy to robić i rekomendujemy to samo całemu światu, dlatego że dolar nie ma żadnej wagi, to po prostu papier – oświadczył.
Według opinii ekspertów taki krok Iranu to próba częściowego choćby wyjścia spod kontroli zachodnich instytucji finansowych i przełamania nałożonych na ten kraj sankcji międzynarodowych. W ich następstwie, w styczniu tego roku, w Iranie przestał działać system SWIFT niezbędny dla rozliczeń transakcji zawieranych w euro i dolarach.
Już w lutym rosyjskie media doniosły o pierwszych irańsko–rosyjskich transakcjach rozliczanych w rublach.
Dzięki wykorzystaniu do rozliczeń rosyjskiej waluty Iran kupił w Rosji 1,1 mln ton zboża, przełamując blokadę gospodarczą wywołaną zamrożeniem przez Unię Europejską i USA rachunków należących do irańskich banków i instytucji finansowych, a także instytucji współpracujących z irańskim bankiem centralnym. Wcześniej w irańskich portach na rozładunek czekało kilkanaście statków z zakontraktowanym zbożem. Wskutek braku możliwości opłacenia kontraktów, statków nie rozładowywano.
Jak podkreślają nawet rosyjscy analitycy, handel z wykorzystaniem niestabilnego rubla jest niewygodny, jednak daje irańskim firmom doraźne korzyści.
– Można się trochę podenerwować z powodu niestabilnego kursu rubla, ale najważniejsze to otrzymać kontrakt naftowy, czy zbożowy i gwarancje jego realizacji — komentował Eduard Sawulak, dyrektor Tax Consulting UK w Moskwie.
Iran nie poprzestał na rublu, analogiczne projekty prowadzi z innymi kluczowymi partnerami handlowymi — Chinami i Indiami. W pierwszym wypadku transakcje sprzedaży irańskiej ropy miałyby być rozliczane w juanach, w drugim w rupiach oraz z wykorzystaniem barteru.
Michał Kozak, ObserwatorFinansowy.pl
http://www.obserwatorfinansowy.pl/wp-content/uploads/2013/12/Otwarta-licencja.png