2016 rok nie był łaskawy dla ukraińskiej gospodarki. PKB wzrósł o 1,8 proc. W ocenie ekspertów nie będzie łatwo nadrobić zaległości. Nie sprzyjają temu ani zewnętrzne, ani wewnętrzne warunki.
Premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman poinformował wczoraj, że według danych rządu z II półrocza 2016 r. udało się zapewnić wzrost gospodarczy o 2,2 proc. wyższy w porównaniu z rokiem poprzednim. W IV kwartale PKB wzrósł o 4,7 proc.
Według wstępnych danych ukraińskiego ministerstwa finansów PKB Ukrainy wzrósł w 2016 r. o 1,8 proc. Nie udało się przełamać negatywnego trendu w handlu zagranicznym i import nadal przeważa nad eksportem, który jeszcze spadł i to pomimo obowiązującej już od roku umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Wpływy z eksportu wyniosły zaledwie 33,6 mld dol. to o 5,2 proc. mniej niż w 2015 r. Import wzrósł o 3,8 proc., do 40,4 mld dol. W efekcie deficyt bilansu handlowego sięgnął 3,4 mld dol.
Według danych Agencji Marketingu Przemysłowego dominującą rolę w ukraińskim eksporcie odgrywa sektor rolno-spożywczy, który przyniósł 15,2 mld dolarów, czyli 42 proc. ogólnej sumy wpływów. Nic dziwnego, że w zeszłym roku w Ukrainie rozgorzała prawdziwa wojna o ziemię, w trakcie której siłowo odbierano właścicielom gospodarstwa rolne; 8,3 mld dolarów (23 proc. ) przyniosła metalurgia a przemysł maszynowy 4,2 mld dolarów (12 proc.).
Jak poinformował ukraiński bank centralny NBU, w ramach inwestycji zagranicznych w zeszłym roku napłynęło nad Dniepr 3,4 mld dol., czyli o 400 mln więcej niż rok wcześniej. Zdecydowana ich większość, aż 2,2 mld dol., to inwestycje w sektor bankowy, głównie dokapitalizowanie banków. Inwestycje zagraniczne w gospodarce realnej nadal pozostają na niezwykle niskim poziomie. Jeśli się weźmie pod uwagę, że znaczna ich część to reinwestycje środków wyprowadzonych wcześniej przez oligarchów do rajów podatkowych okaże się, że atrakcyjność inwestycyjna Ukrainy dla inwestorów zagranicznych jest bardzo niska.
Budżet (nie do końca) realistyczny
Przygotowując tegoroczny budżet rząd przyjął, że wzrost PKB sięgnie 3 proc. Ostrożniejszy w swoich ocenach jest MFW, który mówi o 2,5-proc. wzroście. Inflacja ma wynieść 8,5 proc., średni roczny kurs dolara 27,2 hrywny i o 18 proc. w stosunku do zeszłorocznych mają wzrosnąć dochody budżetu.
„Ten budżet jest absolutnie realistyczny” – komentował uchwalenie dokumentu premier Wołodymyr Hrojsman.
Zaledwie miesiąc po przyjęciu budżetu okazało się, że przynajmniej w części rządowe zapewnienia były na wyrost. Pod koniec stycznia bank centralny poinformował, że zgodnie z prognozą inflacja w 2017 r. wyniesie 9,1 proc. w skali rocznej, przy czym w pierwszych trzech kwartałach osiągnie nawet wynik dwucyfrowy i wyhamuje dopiero pod koniec roku. Według NBU to efekt podniesienia od 1 stycznia płacy minimalnej z 1600 do 3200 hrywien miesięcznie.
Kosztowny spór o gaz
Los ukraińskich finansów zależeć będzie od decyzji, która powinna zapaść w drugim kwartale w Sztokholmie. Chodzi o rozstrzygnięcia w ramach arbitrażu gospodarczego sporu państwowego koncernu Naftohaz Ukrainy z rosyjskim Gazpromem, w którym rosyjski koncern żąda od ukraińskiego zapłaty 39 mld dol. a ukraiński od rosyjskiego 28 mld dol.
Jak przekonuje ekonomista Anders Aslund z Atlantic Council, żeby Ukraina zaczęła naprawdę znowu się rozwijać niezbędna będzie zmiana systemu zarządzania państwem, w tym i gospodarką. Zbiurokratyzowane skostniałe struktury wyrosłe jeszcze z sowieckich tradycji powinny zostać uproszczone, stać się bardziej przejrzyste – przekonuje.
Zdaniem Ołeha Ustenki z Fundacji Blazera Ukrainę w 2017 r. czeka wyścig o zagraniczne inwestycje, ale nie jest do niego przygotowana.
„Walkę wygra ten, kto będzie mógł zaproponować lepsze warunki. Strategiczne zadanie to prowadzenie reform strukturalnych, poprawa klimatu biznesowego i zmiana modelu wzrostu na zorientowany na innowacje i inwestycje” – ocenia.
Rząd rzeczywiście zapowiedział zmianę modelu rozwoju gospodarczego Ukrainy. Minister rozwoju gospodarczego Stepan Kubiw zapewnił, że trwają prace nad programem przestawienia kraju z gospodarki surowcowej na bardziej innowacyjną, otwartą na nowe możliwości i nowe rynki.
Zawęża się margines swobody rządzących oligarchów na rynku wewnętrznym. Pod koniec stycznia weterani wojny zablokowali w obwodzie ługańskim tory kolejowe i nie przepuszczają pociągów z towarami m.in. węglem z donbaskich kopalń i biedaszybów. Uczestnicy blokady ujawnili, że w zamian za węgiel na tereny zajete przez bojówki wysyłano w drugą stronę strategiczne materiały maszyny urządzenia a nawet materiały wybuchowe. A zgodę na to wydawała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).
Obywatelska blokada handlowa okupowanego Donbasu pozbawić może gigantycznych dochodów powiązane z rządzącą ekipą firmy sektora energetycznego. Ukraińcy czują się oszukani i postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
W czerwcu zeszłego roku podniesiono ceny energii elektrycznej odpowiedzialna za ich zatwierdzenie podporządkowana prezydentowi Narodowa Komisja Regulacji Energetyki ustaliła, że do obliczania kosztów energii elektrycznej zamiast ceny rodzimego surowca przyjęta została cena węgla na giełdzie w Rotterdamie. „Obcy” węgiel miał zagwarantować niezależność ukraińskiej energetyki od antracytu z okupowanych terenów.
Gigantyczne podwyżki (dwukrotnie podniesiono cene energii elektrycznej o 20 proc.) uderzyły po kieszeni miliony ukraińskich gospodarstw domowych. Okazało się, że konsumenci, którym obiecywano, że płacą za uniezależnienie się od wroga, tak naprawdę płacą za nic. Pół roku później ukraińskie elektrownie nadal pracują na węglu z Donbasu. Różnica w cenie sięga ok. 40 dolarów na tonie. W sumie ok. 900 mln dolarów trafia do kieszeni właścicieli koncernów energetycznych.
Nie ma darmowych obiadów
Kilka dni temu Komisja Europejska zdecydowała o przyznaniu Ukrainie wsparcia w wysokości 600 mln euro. Argumentowano je postępami w reformach prowadzonych od kilku lat na Ukrainie.
W połowie listopada ubiegłego roku agencja ratingowa Fitch podniosła ocenę długoterminowej wiarygodności kredytowej Ukrainy z CCC do B-. Fitch ocenił, że zmniejszyła się zależność Ukrainy od zagranicznych kredytów i wzrosły rezerwy walutowe. Według Fitch gospodarka Ukrainy ma się rozwijać szybciej – w 2017 r. PKB zwiększy się o 2,5 proc., a w 2018 r. o 3 proc.
Pomoc unijna nie jest jednak bezinteresowna, ma drugie dno. Bruksela chce w zamian od Ukrainy zniesienia zakazu eksportu drewna. Proceder rabunkowej gospodarki drewnem opisywaliśmy w Obserwatorze kilka miesięcy temu (tekst obok).
Ukraińskie media wciąż publikują materiały dokumentujące rabunkową wycinkę lasów, zwłaszcza w Karpatach, Bukowinie i na Wołyniu. Według danych oficjalnych znad Dniepru w 2015 roku wyeksportowano drewno o wartości 1,1 mld dolarów, a w jednym tylko kwartale roku 2016 eksport przekroczył poziom 26o mln dolarów. Dane te nie pokazują jednak pełnego obrazu, bo raportują tylko legalną wycinkę i sprzedaż. Wartość nielegalnego eksportu drewna z Ukrainy jest szacowana na 100 mln dolarów miesięcznie. Przy tej kwocie dotacja unijna w wysokości 600 mln euro nie wydaje się wygórowana.