Balczun: Reforma ukraińskich kolei to misja i test

1048
Zjednej strony największy quasi komercyjny pracodawca Ukrainy, z drugiej przeżarty korupcją moloch, na którym od lat żywią się ukraińscy oligarchowie – z takim tworem będzie musiał sobie poradzić Polak, Wojciech Balczun, który w kwietniu został szefem ukraińskich kolei państwowych „Ukrzaliznycja”.

ObserwatorFinansowy.pl: Startując w konkursie przygotował Pan program przekształceń firmy. Jak więc widzi Pan przyszłość Ukrzaliznycji pod swoim kierownictwem?

Wojciech Balczun: Na razie nie miałem jeszcze możliwości zapoznania się z rzeczywistą sytuacją firmy, a przede wszystkim z jej sytuacją finansową. Przygotowując konkursową koncepcję zarządzania firmą mogłem to zrobić wyłącznie na bazie ogólnodostepnych danych i mojej wiedzy, co do tego jak funkcjonuje branża kolejowa i jak powinny być zorganizowane firmy kolejowe.

W pierwszej kolejności trzeba będzie zająć się poprawą efektywności, wdrożeniem zasad ładu korporacyjnego, usprawnieniem procesów funkcjonujących w firmie, maksymalną eliminacją zjawisk patologicznych – z korupcją na czele, bo to jest problem, o którym wszyscy mówią w Ukrainie i wszyscy mają świadomość, że tak, jak jest dzisiaj firma dłużej nie pociągnie.

Zależy mi na jak najpełniejszym wykorzystaniu aktywów, które w tej firmie są. I w ogóle, szerzej, są na Ukrainie. Ukraina ma istotne położenie geograficzne, ma dostęp do portów Morza Czarnego, przez jej terytorium przebiega jeden z wariantów Jedwabnego Szlaku – czyli w grę wchodzi potencjalny kanał towarowy pomiędzy Azją a Europą. Ma również granice z krajami Unii Europejskiej – z Polską, Rumunią, Węgrami i Słowacją. Leży jednocześnie na granicy dwóch systemów kolejowych, co wymusza koniecznośc wykonywania wielu czynności przeładunkowych, a na tym można zarobić spore pieniądze.

To są właśnie aktywa, które powinny być w większym stopniu wykorzystywane z pożytkiem dla firmy kolejowej,  a nie tylko dla różnych firm zewnętrznych, którymi obrosła.

Ukrzaliznycja jest spółką akcyjną, w której 100 proc. akcji należy do państwa. To firma ewenement – gigantyczne, idące w miliardy hrywien przepływy finansowe praktycznie nieaudytowane. Szefowie struktur nadzoru finansowego w tej firmie znacznie częściej niż dostarczaniem rzetelnych danych zajęci są tuszowaniem nadużyć i wykorzystywaniem zebranych danych do wymuszania łapówek. Na pana stół trafiają fałszywe dane finansowe. Da się zarządzać firmą „na ślepo”?

Oczywiście, że się nie da zarządzać firmą bez właściwej i wiarygodnej informacji. Mam jednak świadomość tych wszystkich nadużyć i nieprawidłowości i znam metody, które pozwolą zobiektywizować dane. To jedno z pierwszych zadań. Ukraińska strona oczekuje, że się zmierzę między innymi właśnie z tym wyzwaniem.

Kolejna rzecz to takie ustawienie procesów decyzyjnych – od samej góry – które wyeliminuje czynnik uznaniowy, zawsze oznaczający skłonność do korupcji. Jeśli odcinamy człowieka od subiektywnego rozstrzygania, a za decyzją stoją określone schematy i procedury, to mamy dużą szansę wyeliminować patologie.

Przestrzeń do poprawiania wyników firmy znajduje się w szarej strefie, która dziś funkcjonuje w niej i wokół niej. Nie jestem naiwny, nie mam szans żeby wszystko zmienić od razu. Patologie będą systematycznie i systemowo eliminowane przez wprowadzanie odpowiednich mechanizmów.

Współpraca kolei ukraińskich z Polską nie była w ostatnich latach szczególnie aktywna. Jak Pan ocenia szanse na polsko-ukraińskie projekty kolejowe?

To, że warto wiązać się z firmami, z partnerami biznesowymi po stronie europejskiej jest dla mnie oczywiste. Widzę gigantyczną ilość synergii biznesowych z Polską. Przecież mamy Linię Hutniczą Szerokotorową, mamy wielki terminal w Sławkowie, który jest niewykorzystany. Od dawna mówi się o wybudowaniu linii normalnotorowej [Polska i Ukraina mają różną szerokość torów na liniach kolejowych – przyp. red.] do Lwowa z Przemyśla i stworzeniu tam hubu.

Hipotetycznie jest naprawdę wiele możliwości współpracy, ale na razie równie wiele gigantycznych barier, które powodują, że dziś one nie są realizowane. Liczę na to, że uda nam się złamać te bariery. Rozmawiam z ekspertami, z ludźmi, którzy znają uwarunkowania dotyczące funkcjonowania firm na Ukrainie, znają sytuację w portach, na granicy, przy przeładunku towarów itd. Ta wiedza pomoże mi podjąć próbę wdrożenia równych pomysłów w życie.

Jeśli uda nam się przekonać instytucje finansowe do restrukturyzacji długu firmy, który jest gigantycznym obciążeniem bieżącego wyniku i istotnie ogranicza możliwości inwestycyjne, oraz uruchomić finansowanie nowych inwestycji, to nagle się okaże, że mamy coś dobrego do zaoferowania. Sądzę, że jest bardzo wiele instytucji finansowych, które są zainteresowane finansowaniem restrukturyzacji kolei ukraińskich – modernizacją taboru, poprawą serwisu, jakości. Warunkiem jest gwarancja efektywnego wykorzystania kapitału.

Do wszystkich działań, które przed nami będzie potrzebne także wsparcie i wola polityczna.

W jakiej perspektywie czasowej mogłyby zostać zrealizowane takie projekty?

W tym sektorze żeby cokolwiek się zmieniło w sposób bardzo odczuwalny potrzeba czasu, lat. I dużych nakładów finansowych. Moja rola, jako szefa kolei ukraińskich, sprowadzi się do zainicjowania maksymalnie wielu zmian.

Jest pan nowy, obcy, z innego kraju, w strukturze zabetonowanej układami. Nie obawia się pan, że dla pana samego więcej będzie z tego tytułu strat niż korzyści?

Liczę się z tym, że to na mnie spadnie krytyka, bo zwykle, gdy zaczyna się coś naprawiać najpierw trzeba zburzyć stary porządek. Ale w efekcie powinny powstać podwaliny pod nową, europejską, dobrze zorganizowaną, efektywną, generującą zyski kolej.

Wszyscy, z którymi rozmawiam mówią, że to ciężka misja obarczona wieloma ryzykami, ale kiedy kilka lat temu przeszedłem z sektora finansowego do PKP Cargo, to moi koledzy z banku pukali się w głowę – bo przecież tam się nic nie da zrobić. Okazało się, że jednak można. Czy tak się stanie w Ukrainie – tego nie wiem, ale bardzo chciałbym. Jest to oczywiście misja karkołomna, bardzo trudna, Ukrzaliznycja nie da się nawet porównać do PKP Cargo – pod każdym względem jest w trudniejszej sytuacji. To wyzwanie, które mi jest trudno porównać do czegokolwiek na świecie.

Co jest najważniejszym warunkiem do sukcesu ukraińskich kolei?

Warunkiem koniecznym będzie wsparcie ukraińskiego rządu dla zmian. Bez takiego wsparcia Ukraina zostanie odcięta od gigantycznych pieniędzy, które mogą być przekazane na rozwój na dostosowanie gospodarki – w tym kolei – do standardów światowych. Efektem może być przesunięcie państwa na Zachód. Lub nie.

Rozmawiał Michał Kozak

Wojciech Balczun – od kwietnia prezes ukraińskich kolei. Przez 5 lat, do 2013 r., kierował PKP Cargo. Był także szefem rady nadzorczej spółki PKP. Zanim trafił do branży kolejowej pracował m.in. w PKO BP, Inteligo i Poczcie Polskiej. Był także przewodniczącym rady nadzorczej PLL LOT.