
Sytuacja wokół rosyjskiego nalotu dronów na Polskę, do jakiego doszło w nocy z 9 na 10 września musi niepokoić. I to nie tylko z powodu rosnącego zagrożenia ze strony Rosji, ale ze względu na proputinowskie w istocie gierki, na jakie pozwala sobie rządząca koalicja wystawiając na szwank bezpieczeństwo Polski.
Poważne zastrzeżenia budzi już to, jak o nalocie poinformowano zwierzchnika Sił Zbrojnych, jakim jest Prezydent RP.
Pierwsze drony wleciały na teren Polski już około 23.30 9 września, tymczasem szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki poinformował relacjonując sekwencję wydarzeń, że Prezydent informację o rosyjskich dronach nad Polską otrzymał o 3.00 10 września, a więc dopiero 3,5 godziny po wtargnięciu pierwszych maszyn na terytorium Polski.

Co ciekawe, znacznie wcześniej informację nie tylko o samym nalocie, ale i szczegóły dotyczące trasy przelotu rosyjskich dronów mieli zwykli mieszkańcy Ukrainy.
Lokalny kanał komunikatora Telegram z odległego o 1300 km od Warszawy ukraińskiego Mikołajowa Новости Николаева pomiędzy lokalnymi informacjami o kolejnych alarmach powietrznych i potencjalnych kierunkach ataku rosyjskich rakiet manewrujących o 1.36 czasu kijowskiego opublikował, ewidentnie tak jak pozostałe pochodzącą z wewnętrznych systemów ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, informację o rozpoczęciu rosyjskiego nalotu na Polskę ilustrując ją przy tym mapą ukazującą kolejne grupy dronów i trasę ich przelotu z Rosji nad terytorium Ukrainy do Polski.
Podkreślmy – o 1.36 czasu kijowskiego, czyli o 0.36 czasu warszawskiego, a więc 2,5 godziny przed tym, jak o sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa Polski powiadomiono Prezydenta RP.
Informacja nosi tytuł: “Tymczasem rf (Federacja Rosyjska – red.) zaczęła atakować terytorium Polski “szachedami”, a jej treść brzmi następująco: “Przez Ukrainę do Polski wleciało blisko 10 “szachedów”. Są przyloty w Polskich miastach. Na foto trajektoria lotu wszystkich szachedów, one trzymają kurs do Polski.”
Niespełna pół godziny później, o 2.00 czasu kijowskiego, czyli o 1.00 czasu warszawskiego – dwie godziny zanim powiadomiono polskiego prezydenta ukazała się na tym samym kanale Telegram kolejna informacja o lecących do Polski dronach: “13 szachedów wektorem ruchu obok Białorusi w stronę Warszawy. Te szachedy jakie były w centralnej części Ukrainy także trzymają kurs do Polski.”
Podsumujmy – 1300 km od Warszawy, w środku nocy, ukraiński czytelnik lokalnego kanału Telegram dysponował wiedzą o sytuacji związanej z bezpieczeństwem Polski, którą polskie Ministerstwo Obrony Narodowej i dowództwo wojskowe jeszcze przez kilka godzin ukrywało przed Prezydentem RP. W dodatku wiedział to, czego do dziś nie wie polskie społeczeństwo (pytanie, czy został o tym poinformowany polski Prezydent) – że drony leciały nad terytorium Ukrainy, a trajektoria ich przelotu była na bieżąco monitorowana przez ukraińską obronę przeciwlotniczą.
O sprawę spóźnionego poinformowania Prezydenta RP zapytaliśmy jego biuro prasowe. Pytaliśmy: “1) Czy podana przez Pana Zbigniewa Boguckiego godzina powiadomienia Prezydenta RP o sytuacji jest prawidłowa?
2) Jeśli tak, kto odpowiada za powiadomienie Prezydenta RP o sytuacji istotnej z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski z co najmniej półtoragodzinnym opóźnieniem?
3) Czy Kancelaria Prezydenta uważa poinformowanie Prezydenta RP o istotnym z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa zdarzeniu z półtoragodzinnym opóźnieniem za stan właściwy?”
(Gwoli wyjaśnienia, o godzinę mniejsza niż w rzeczywistości różnica czasowa podana w treści pytań, to skutek pomyłki ich autora, który mechanicznie porównał czas kijowski z warszawskim bez uwzględnienia godzinnej różnicy między nimi.)
Otrzymaliśmy odpowiedź, z której wynika jednoznacznie, że do opóźnień w przekazywaniu informacji doszło poza strukturami podległymi Prezydentowi RP: “Prezydent Karol Nawrocki został poinformowany o zdarzeniu niezwłocznie przez kierownictwo Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, które miało wiedzę od Ministerstwa Obrony Narodowej.”
No bo, skoro BBN przekazało informację o dronach niezwłocznie po jej otrzymaniu od struktur MON, a prezydent dostał ją z potężnym opóźnieniem, logicznie oznacza to, że to MON zwlekał z przekazaniem tej informacji do BBN.
W tej sytuacji, biorąc pod uwagę późniejsze ukrywanie przed Prezydentem prawdziwej sytuacji ze zniszczeniem domu w Wyrykach, ministrowi Kosiniakowi-Kamyszowi i dowództwu wojskowemu można powiedzieć tylko jedno: Nieładnie Panowie się bawicie, bezpieczeństwo Polski to nie zabawka, a wojna to nie piaskownica.
Z Mikołajowa Michał Kozak