Związki zawodowe są potrzebne gospodarce Ukrainy czy jej szkodzą?

1369

Na Ukrainie toczy się spór o rolę związków zawodowych – rząd chciałby likwidacji istniejących i zastąpienia ich nowymi, powołanymi pod jego kontrolą. Pracodawcy marzą o gospodarce bez nich, a władze związkowe walczą o zachowanie status quo. Sytuację może zmienić nabierający rozpędu niezależny ruch związkowy.

Pod koniec zeszłego roku ukraiński rząd przygotował projekt ustawy, która – jak twierdzą jej krytycy – faktycznie likwiduje ruch związkowy.

Ministerstwo gospodarki przekonywało, że zmiany są potrzebne i dadzą impuls rozwojowy gospodarce.

Słabo bronią praw

Federacja Związków Zawodowych Ukrainy (FPU) zrzesza 44 związki i 25 organizacji reprezentujących prawa pracowników. W sumie formalnie FPU to około 5 mln z 10 mln legalnie zatrudnionych pracowników. Na razie tylko 2 proc. Ukraińców ankietowanych przez pracownię socjologiczną Info Sapiens wskazało, że istniejące dziś związki zawodowe w jakiś sposób, w ciągu ostatnich pięciu lat, broniły ich praw.

Najczęstszą formą aktywności jest działanie znane z czasów PRL i ówczesnej Centralnej Rady Związków Zawodowych – rozdawanie skierowań na wczasy i do związkowych sanatoriów, pomoc materialna oraz organizacja imprez rozrywkowych dla pracowników. Taką działalność wskazało 22 proc. uczestników badania. Ogółem 44 proc. Ukraińców uważa, że związki zawodowe nie bronią praw pracowników, a 34 proc. ma przeciwne zdanie.

Reprezentujące interesy m.in. zagranicznych firm Europejskie Stowarzyszenie Biznesu już od dłuższego czasu domaga się ograniczenia roli związków zawodowych i wzywa rząd do „liberalizacji oraz adaptacji do wymogów współczesności stosunków pracodawca-związek zawodowy, a także przeglądu uprawnień związków zawodowych”.

Nowa ustawa

„Związki zawodowe nie miały spektakularnych sukcesów. Ani jednego. Prywatyzacja odbyła się bez ich udziału, milczały, kiedy podpisywano dyskryminujące pracowników dokumenty czy wprowadzano zwolnienia załóg” – przekonywała szefowa parlamentarnego komitetu do spraw polityki socjalnej Halyna Tretiakowa w wywiadzie dla „Ekonomicznej Prawdy”, w którym przestawiła plany rządu co do przyszłości związków zawodowych.

Ukraiński rząd chciałby, w miejsce istniejących związków, stworzyć nowe, od zera. Ale zamiast powstawać oddolnie, jak to miało miejsce w PRL w czasach „przedsolidarnościowych”, byłyby zakładane pod auspicjami władzy.

„Związki zawodowe są i będą potrzebne, ale nie takie jak w ZSRR, a takie jak w Europie. Zaczniemy od zera, zrobimy reset” – komentowała Tretiakowa. Rządowi nie podoba się, że związki dysponują pokaźnymi funduszami na swoją działalność – rocznie w formie składek pracowniczych otrzymują 4-5 mld hrywien – i pokaźnym majątkiem w postaci bazy materialnej. „Swego czasu związki zawodowe dostały od państwa tysiące obiektów, dochody z nich szły do kasy związkowców, a nie do budżetu państwa” – powiedziała. To miliardy dolarów, którymi rząd chciałby napełnić dziurawy budżet.

Obowiązującą dziś ustawę o związkach zawodowych uchwalono w 1999 roku. Pod koniec zeszłego roku rząd ogłosił propozycję nowej ustawy regulującej działalność związków i poważnie utrudniającej ich działalność.

W ramach projektu istniejące na Ukrainie związki zawodowe miałyby zostać zlikwidowane, a ich cały majątek, m.in. domy wczasowe, sanatoria, hotele, bazy wypoczynkowe zarządzane przez FPU, które według szacunków mogą być warte ok. 4 mld dolarów, zostałby przejęty przez państwo.

Rząd chce też mocno ograniczyć możliwość zakładania nowych związków. Proponuje zwiększenie liczby inicjatorów w zakładzie pracy z 3 do 10 osób, a także ograniczenie możliwości działania związków, limitując ich liczbę w jednej firmie do dwóch.

W praktyce oznacza to, że w niewielkich firmach w ogóle nie da się utworzyć związku oraz otwiera pracodawcom drogę do manipulacji – utworzenia kontrolowanych przez siebie dwóch organizacji związkowych odbierających pracownikom prawo do realnej reprezentacji swoich interesów.

Zlikwidowany ma być zapis przewidujący obowiązek przekazywania przez pracodawcę związkom minimum 0,3 proc. funduszu płac na cele kulturalne i zdrowotne.

Pracodawca nie będzie miał już obowiązku udzielania związkom zgody na otrzymywanie przez nie informacji bankowych o stanie kont firmy, co dziś jest podstawowym narzędziem obrony pracowników przed nierzetelnymi pracodawcami, którzy czasami przez wiele miesięcy nie płacą pensji, mimo posiadania środków finansowych.

Przedsiębiorcy nie będą musieli też udzielać informacji na temat warunków pracy i płacy zatrudnionych oraz planów ekonomicznych firmy.

„Są związki zawodowe, które walczą o prawa pracowników, ale są takie, które w rzeczywistości pracują na kierownictwo przedsiębiorstw, zwłaszcza oligarchicznych. I są też takie, które w ogóle nic nie robią i tylko otrzymują procent z zarobków pracowników. Te, które pasożytują na pracownikach powinny zostać powstrzymane” – przekonywał minister gospodarki Tymofiej Milowanow.

„Stale stykamy się z próbami ustawowego ograniczenia naszych praw i autonomii. W szeregu regionów związki są wyrzucane ze swoich siedzib, odbierane im są centra szkoleniowe” – tak w grudniu zeszłego roku, podczas kongresu Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych w Kopenhadze, skarżył się szef FPU Grigorij Osowyj na ograniczanie praw związków zawodowych przez rząd. Jeszcze w 2018 roku FPU złożyła w tej sprawie skargę do ONZ.

W swoim oświadczeniu Międzynarodowa Konfederacja Związków Zawodowych napisała, że ukraiński rząd twardo stanął po stronie pracodawców i międzynarodowych korporacji, a zaproponowane zmiany naruszają szereg konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy, których Ukraina jest stroną.

Gdzie trzech się bije…

O tym, że związki zawodowe mogłyby przyczynić się do uzdrowienia sytuacji gospodarczej świadczą wyniki sondażu, w którym ukraińscy pracownicy wskazywali na najważniejsze dla nich problemy.

Wśród wymienianych priorytetów były m.in.: terminowe wypłacanie zarobków i bezpieczne warunki pracy. Aż 33 proc. uważa bezpieczeństwo miejsca pracy za najważniejsze, a 15 proc. nowoczesne maszyny oraz urządzenia w firmie.

Według danych Państwowej Służby Statystyki Ukrainy zadłużenie pracodawców z tytułu zapłaty za pracę, obejmujące jedynie legalną część rynku pracy, na początku marca przekraczało 3 mld hrywien.

Aż 62,8 proc. tej kwoty to zadłużenie przedsiębiorstw aktywnych ekonomicznie, rok temu było to 51,6 proc. Do tego trzeba dodać zadłużenie w szarej strefie, którego nikt nie liczy. To pieniądze, które mogłyby i powinny trafić na rynek, dając impuls w postaci zwiększonej konsumpcji i wpływów do budżetu z podatku VAT.

Drugi z czynników wskazywanych przez ukraińskich pracowników, gdyby został zrealizowany, oznaczałby inwestycje w zdekapitalizowaną i pochodzącą najczęściej jeszcze z czasów ZSRR bazę produkcyjną ukraińskich przedsiębiorstw, a co za tym idzie jej zdecydowane unowocześnienie.

I w jednym, i w drugim przypadku to właśnie związki zawodowe mogą być czynnikiem, który wymusiłby korzystne zarówno dla pracowników, jak i całej gospodarki zmiany, bo na skostniałą administrację nie bardzo można liczyć. Związki zawodowe kontrolujące sytuację na terenie firm mogłyby także stać się czynnikiem ograniczającym zatrudnianie pracowników „na czarno”.

Teraz, w czasach pandemii, która sprawiła, że trudno będzie mówić o braku rąk do pracy, a rynek znów stanie się rynkiem pracodawcy, niebagatelne znaczenie ma stabilizacyjna funkcja związków zawodowych.

Skuteczne związki mogłyby być elementem, który zapobiegnie wykorzystywaniu swojej przewagi przez pracodawców i prawdopodobnemu – w krótszej czy dłuższej perspektywie – wybuchowi społecznemu.

Wątpliwe, by dały sobie z tym radę obecne, oficjalne struktury związkowe czy powołane pod auspicjami rządu nowe związki, pozbawione majątku i z ograniczonymi kompetencjami. Sytuację może już wkrótce zmienić powstający na Ukrainie oddolny, niezależny ruch związkowy, który w ciągu ostatnich kilku miesięcy zaczął nabierać sił.

Michał Kozak, “Obserwator Finansowy”

Otwarta licencja