Podczas gdy w Polsce trwa debata na temat, czy nasi rodacy dorośli do tego, żeby mieć prawo do posiadania broni palnej, takich problemów nie mają nad Dnieprem. Karabin na Ukrainie może mieć dziś legalnie właściwie każdy dorosły. Naszym wschodnim sąsiadom wcale to jednak nie wystarcza.
Strzelać każdy może
Ukraińcy zbroją się – w 2016 r. liczba legalnych posiadaczy broni palnej wzrosła o 9 proc. Według statystyk ukraińskiego MSW w 2016 r. 909 tys. Ukraińców posiadało legalnie broń palną i było ich aż o 83 tys. więcej niż rok wcześniej. Zdecydowaną większość wśród nich stanowili właściciele długolufowej broni gwintowanej — od myśliwskich sztucerów do kałasznikowów i karabinów snajperskich. W ostatnim czasie ten trend jeszcze bardziej się nasilił.
– Przyjechał do mnie kiedyś kontrahent z Japonii, wziąłem karabin i zawiozłem go w step, żeby sobie postrzelał. Długo się dopytywał, czy to na pewno legalne. Nie mógł uwierzyć, że u nas kałasznikowa może w domu mieć każdy kto chce — opowiada Wiaczesław Gorobec, właściciel firmy informatycznej z Dniepru na wschodzie Ukrainy.
W wieku 21 lat mieszkaniec Ukrainy otrzymuje prawo do posiadania broni gładkolufowej, ukończonych 25 lat potrzeba na to by stać się posiadaczem karabinu gwintowanego. Żeby dostać od MSW zezwolenie na broń palną wystarczy minimum formalności – badanie lekarskie, zaświadczenie o niekaralności i ukończenie kursu strzeleckiego. W zasadzie nie zdarza się by po złożeniu kompletu dokumentów otrzymać odmowę.
Legalna broń nie zabija
Zgodnie ze znanym powiedzeniem, jeśli w pierwszym akcie sztuki na ścianie wisi strzelba, to w trzecim obowiązkowo musi wystrzelić. Na Ukrainie ta zasada nie działa.
Broń towarzyszy ostatnio niemal każdemu protestowi, jaki odbywa się nad Dnieprem. Z jednej strony uzbrojeni funkcjonariusze, z drugiej demonstranci z karabinami, to powszedni obrazek. Jednak kiedy przychodzi co do czego broń nie strzela, albo strzela w powietrze. Rozstrzelanie demonstrantów w czasie Euromajdanu właśnie dlatego zszokowało Ukraińców, że było wyjątkiem od reguły, w której broń to element odstraszania podobnie jak broń atomowa w rękach supermocarstw. Trzeba ją mieć i pokazywać od czasu do czasu w charakterze symbolu swojego zdecydowania i siły, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie odważy sie jej użyć, wiedząc że druga strona w odpowiedzi nie pozostanie dłużna.
Co jakiś czas media donoszą o starciach farmerów walczących w obronie swoich gospodarstw rolnych z działającymi w interesie polityków bojówkarzami usiłujących siłą przejąć ich pola. Do jednych z największych tego typu starć doszło dwa lata temu w obwodzie mikołajowskim na południu Ukrainy. W starciach z użyciem legalnie posiadanej broni palnej uczestniczyło wówczas kilkaset osób — nikt nie został ranny, ani tym bardziej zabity w wyniku jej użycia — wszystkie strzały oddawano w powietrze albo w ziemię.
Legalnie posiadana broń nie odegrała też znaczenia w separatystycznych wystapieniach na wschodzie Ukrainy. Prorosyjscy bojówkarze pierwszą broń dostali z rządowych magazynów, z których wydali im ją funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i milicji, jacy przeszli na stronę Rosji. Za to legalnie posiadana broń pozwoliła na błyskawiczne utworzenie oddziałów ochotniczych, które powstrzymały rosyjską agresję.
Masowy dostęp do broni nie przekłada się też wcale na liczbę przestępstw z jej użyciem. W 2016 r. z legalnej broni palnej nad Dnieprem zabito 39 osób, a kolejne 37 zostało rannych. Tymczasem policyjne statystyki odnotowały w tym samym czasie przeszło siedem tysięcy zabójstw. To oznacza, że zabójstwa z użyciem legalnie posiadanej broni palnej stanowiły raptem niespełna sześć promili ogólnej liczby zabójstw.
Strzały z bezkarności
Ukraiński przykład pokazuje też, że po broń sięgają najłatwiej nie zwykli obywatele, ale ci którzy z racji uprzywilejowanej pozycji mogą liczyć na bezkarność. Skłonność do użycia broni wynika wcale nie z faktu jej posiadania, ale z przekonania o możliwości bezkarnego jej użycia.
W 2009 r. głośna była sprawa mordu dokonanego przez deputowanego ukraińskiego parlamentu Wiktora Łozinskiego – przewodniczącego podkomisji do walki ze zorganizowaną przestępczością. Parlamentarzysta wraz z szefami miejscowej milicji i prokuratury urządził sobie prawdziwe safari na człowieka, który ośmielił się wejść do lasu jaki polityk uważał za swoje prywatne terytorium. Ofiarę, Walerego Olijnyka najpierw rozjechano samochodem a potem rozstrzelano z broni myśliwskiej – na ciele zabitego znaleziono dziesięć ran postrzałowych. Kiedy sprawa wyszła na jaw koledzy Łozińskiego urządzili w parlamencie konferencję prasową, podczas której wystąpili do ministra spraw wewnętrznych o nadanie mu odznaczenia «za bohaterską walkę z bandytyzmem». Dopiero rozgłos w mediach doprowadził do skazania deputowanego-mordercy i jego wspólników.
Półtora roku temu parlamentarzysta Serhij Paszynski wracając z imprezy noworocznej postrzelił z pistoletu Wiaczesława Chimikusa, który pomagał zepchnąć uszkodzony samochód z drogi, jaką swoim mercedesem wracał do domu polityk. Pistolet Paszynski dostał wcześniej jako nagrodę od ministra spraw wewnętrznych. Według wersji ofiary deputowanemu nie spodobało się, że zepsuty pojazd blokuje mu przejazd i doszło do sprzeczki, w której Paszynski pokazał «śmiertelnikowi» kto tu rządzi strzelając mu w nogę. Według wersji polityka został on napadnięty i strzelał w obronie własnej. Kiedy dowody zaczęły obciążać deputowanego prokuratura zamknęła sprawę i dopiero sąd wymusił podjęcie jej na nowo. Wyrok jednak do dziś nie zapadł.
Karabin w domu to za mało
Zwolennikom wolnego dostępu do broni znad Dniepru nie wystarcza prawo do posiadania broni długiej — domagają się zniesienia ograniczeń na posiadanie pistoletów i rewolwerów wskazując jako przykład sąsiednią Mołdawię, gdzie każdy bez probemu może je sobie kupić.
W 2015 r. administracja prezydenta Ukrainy uruchomiła system internetowych petycji dla obywateli. Pierwszą, która uzyskała wymagane 25 tysięcy podpisów była petycja Ukraińskiej Asocjacji Właścicieli Broni, w której domagała się ona zapisania w konstytucji, że każdy obywatel Ukrainy ma prawo do swobodnego posiadania broni palnej «dla obrony swojego życia, domu i majątku, życia i zdrowia innych osób, konstytucyjnych praw i wolności w razie uzurpacji władzy».
Ukraińskie MSW uważa, że obecnie obowiązujące regulacje są wystarczające.
– Każdy obywatel ma prawo do broni, nie ma żadnych problemów z uzyskaniem zezwolenia. Możecie bronić swojego domu. Jeśli ktoś wdziera się do waszego domu możecie go zabić. I będziecie mieli rację, bo kodeks karny mówi że jeśli ktoś wdziera się do waszego domu nielegalnie i stwarza dla was niebezpieczeństwo macie prawo go powstrzymać. Pałką albo bronią – przekonywał na antenie stacji telewizyjnej 112 Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych.
Zwolennicy dalszej liberalizacji mogą jednak liczyć na mocne poparcie.
Za powszechnym dostępem do broni opowiadał się w czasie pełnienia swojej funkcji były pełnomocnik rzecznika praw obywatelskich do spraw wojskowych Swiatosław Stecenko, który niedawno przedstawił autorską wersję ustawy o prawie do broni. Zgodnie z nią bez żadnego zezwolenia broń strzelecką i amunicję do niej w domu mogliby mieć obywatele, którzy przeszli odpowiednie przeszkolenie wojskowe.
– Agresja Moskwy dowiodła, że totalitarny model obrony, w którym człowiek jest tylko trybem w państwowym mechanizmie, gdzie cywilny i wojskowy urzędnik decyduje kto i jak ma prawo bronić kraju, a kto takiego prawa nie ma i musi być bezradną ofiarą nie jest zdolny do obrony obywateli przed agresorami i bandytami. Właściwy system to taki, w którym wolny i odpowiedzialny obywatel jest partnerem państwa w obronie kraju – przekonuje Stecenko
«Za» jest też szef prokuratury wojskowej Anatolij Matios – Trzeba splunąć na wszystkie dyplomatyczne uzgodnienia i przyjąć niezwłocznie ustawę o prawie do kupowania, noszenia i wykorzystania broni przez obywateli. Od określonego wieku, według określonych kryteriów — totalne prawo jak w poprawce do amerykańskiej konstytucji, gdzie jest zapisane prawo do obrony prywatnej własności, obrony osobistego życia i życia rodziny – komentował w jednym z wywiadów udzielonych ukraińskim mediom.
Michał Kozak