fot. fb/Sztab blokady handlu z okupantami
Protestujący przeciwko handlowi z prorosyjskimi separatystami weterani wojny w Donbasie stworzyli w sobotę 25 lutego 2017 kolejną redutę. Blokadę zapoczątkowali weterani batalionów ochotniczych Ajdar i Donbas w grudniu 2016 roku. Są to ludzie, którzy jako pierwsi brali udział w walce z separatystami w 2014 roku. Inicjatywa miała po pierwsze na celu wyciągnięcia z rąk najeźdźców jeńców wojennych wziętych do niewoli. Dodatkowym impulsem była postawa władz w Kijowie, które pomimo zapewnień cały czas prowadzą wymianę handlową z okupowanym terytorium. Podobna sytuacja miała miejsce podczas blokady Krymu, gdzie ukraińscy oligarchowie zbijali majątki na dostawie towarów na półwysep. Zamiarem weteranów wojny jest zablokowanie 13 linii kolejowych z Donbasem oraz linii granicznych na wschodzie Ukrainy z Rosją. Reduta powstała w sobotę jest czwartą na drodze do osiągnięcia celu.
Władze centralne w Kijowie na czele z prezydentem Petro Poroszenko starają się zająć jak najbardziej komfortowe dla siebie stanowisko w sprawie blokady obszaru okupowanego. Przede wszystkim dlatego, że czerpią z tego nie małe zyski. Prezydent Ukrainy stwierdził: „Blokada handlowa zajętych przez separatystów części Donbasu jest czynnikiem destabilizującym gospodarkę i sytuację w państwie”. Dodał również, że: „Zachowujemy z nimi maksymalnie ograniczone relacje handlowe. Podkreślam: nie jest to handel z okupantami, lecz współpraca z przedsiębiorstwami, którym udało się pozostać w obszarze prawnym Ukrainy, choć znajdują się na terytorium okupowanym. Podkreślam: one płacą podatki budżetowi Ukrainy”. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Poroszenko cały czas prowadzi aktywną wymianę handlową z Rosją, a jego fabryki słodyczy Roshen zlokalizowane są na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Władze Ukrainy starają się przedstawić blokadę jako rzecz godną potępienia i uderzającą bezpośrednio w społeczeństwo. Blokada ma rzekomo zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu Ukrainy. W związku z ograniczonymi, a wręcz zatrzymanymi dostawami węgla wydobywanego w Donbasie. Oddajmy po raz wtóry głos prezydentowi: Blokowanie dostaw węgla energetycznego grozi tym, że bez ogrzewania mogą zostać Sumy, Kramatorsk, lewy brzeg Kijowa oraz wiele innych miast. Jeśli blokada nie zostanie zniesiona, ukraińskie hutnictwo może stracić do 300 tys. miejsc pracy”.
Trzeba jednak przyznać, że działania weteranów spotykają się również z poparciem deputowanych Rady Najwyższej Ukrainy. Przytoczmy w tym miejscu wypowiedzi trzech z nich. Wołodymyr Parasiuk napisał na portalu społecznościowym: „ Krok po kroku będziemy całkowicie blokować wszystkie drogi do terytorium okupowanego i do Rosji. Musimy odzyskać z powrotem naszych chłopców, zaprzestać handlu za krew oraz pokonać wroga”. Inny z deputowanych Semen Semenczenko: „ Sztab blokady towarowej z okupantami zgłosił otwarcie nowej reduty na kierunku mariupolskim. Zawieszenie ruchu kontrabandy z okupantami na kierunku Donieck – Wolnowacha – Mariupol. Deputowany Egor Soboliew stwierdził natomiast, że: „Pomysł powstrzymania własnymi rękami zaprzestania wymiany towaru za krew opanowuje coraz więcej ludzi. Dużo cudownych ludzi z zadowoleniem dołączyło by nas świętować, ale sprawa blokady towarów za krew musi być kontynuowana”.
Oto opinie internetowe, które ukazały się w sieci zaraz po ogłoszeniu powstania nowej reduty:
„Życzę zdrowia, powodzenia w realizacji celu, tak żeby nasi chłopcy zostali uwolnieni z niewoli ( biedne matki, żony, siostry). Tak trzymać! Prawda jest za wami i za narodem” to opinia Jeleny z Charkowa.
„Naprawdę mam nadzieje, że z tej iskry wyjdzie pożar, który oczyści Ukrainę od krwiopijców”, tak z kolei zareagowała Irina z Zaporoża.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że cała sytuacja związana z blokadą terytorium Donbasu jako żywo przypomina tę z 2015 roku, kiedy to Tatarzy krymscy przeprowadzili blokadę półwyspu. Przez kilka tygodni uniemożliwiali oni wjazd na Krym ciężarówek z transportem żywności. Sytuacja była na tyle poważna, że doszło do wysadzenia linii energetycznych, co w konsekwencji spowodowało odcięcie zasilania na półwyspie. W tamtej sytuacji rząd w Kijowie poparł i dał zielone światło dla działań Tatarów. Chociaż w niedługim czasie wycofał swoje gwarancje.
Czy tak będzie i w przypadku blokady Donbasu? Interesy klasy rządzącej na Ukrainie stoją w jawnej sprzeczności z działaniami żołnierzy-ochotników i ukraińskich patriotów. Do tej pory ekipa, jaka przejęła stery w Kijowie po obaleniu Wiktora Janukowycza pokazywała, że ponad życie ludzi ginących w walkach stawia swój doraźny zysk. Z drugiej strony opór społeczeństwa oraz poziom niezadowolenia w ludziach narasta. Ta sytuacja wobec tego nie może trwać wiecznie.
Wojciech Myśliwiec