W wyniku realizacji tzw. porozumień mińskich mordercy ukraińskich żołnierzy i cywilów uzyskają bezkarność

1270

Władze przekonują, że amnestia dla członków prorosyjskich band z Donbasu nie zwolni zbrodniarzy od odpowiedzialności. Jednak krytycy Poroszenki a nawet wojskowa prokuratura nie mają złudzeń – w wyniku realizacji tzw. porozumień mińskich mordercy ukraińskich żołnierzy i cywilów uzyskają bezkarność.

Jednym z efektów tzw. porozumień mińskich ma być amnestia dla członków prorosyjskich band z Donbasu, jakie od półtora roku zabiły tysiące ukraińskich żołnierzy i cywilów. Jej realizacja to wynik tzw. porozumień mińskich – zawartych pod naciskiem Niemiec, Francji i USA przez przedstawicieli Petra Poroszenki.

Prezydent-oligarcha Petro Poroszenko nabrał wody w usta w sprawie amnestii dla donieckich zbrodniarzy i zajął się przedstawianiem jako sukcesu odwołania przez watażków z prorosyjskich „republik” zaplanowanych na jesień pseudowyborów. Za przekonywanie, że zapowiedziana amnestia dla bandytów nie oznacza ich bezkarności wzięli się za to jego najbliżsi współpracownicy.

„Chcę zwrócić uwagę, że ustawa o amnestii nie przewiduje amnestii dla każdego, dla tych którzy podejrzewani są o popełnianie zabójstw i innych ciężkich przestępstw – przekonuje szef parlamentarnej frakcji Bloku Petra Poroszenki Jurij Łucenko sprowadzając problem odpowiedzialności za zbrodnie popełnione w czasie rosyjskiej agresji do kwestii osobistej odpowiedzialności kilku watażków.

“Kluczowa pozycja prezydenta jest taka – żadnej stuprocentowej jednoczesnej amnestii nie będzie. Każda osoba, każdy przestępca, każda sprawa będzie rozpatrzona przez sąd, i już po rozpatrzeniu przez sąd będzie podjęta decyzja w sprawie każdego konkretnego człowieka” – przekonuje na łamach portalu „Liewyj Bierieg” biznes-partner Poroszenki, deputowany BPP Ihor Kononenko.

Ani Poroszenko, ani jego współpracownicy nie wyjaśnili jednak w jaki sposób chcą zagwarantować wykrycie i ukaranie tych, którzy dopuścili się zbrodni a przede wszystkim przypisać im konkretną winę za konkretne przestępstwo. Tym bardziej, że nie chodzi o jednostkowe przypadki tortur, czy szczególnie okrutnych zabójstw – śmiertelny strzał oddany w czasie ataku na ukraińskiego żołnierza z punktu widzenia kodeksu karnego jest takim samym zabójstwem jak to dokonane szczególnie okrutnie. W jaki sposób ekipa Poroszenki chce ustalić odpowiedzialność, kto z uczestników band z jakiej konkretnie broni oddał konkretny strzał, który spowodował śmierć konkretnej osoby, skoro nie tylko nie ma broni, z której oddawano śmiertelne strzały, kul umożliwiających analizy kryminalistyczne, ale do dziś w kostnicach leżą szczątki setek ukraińskich żołnierzy których tożsamości nie można rozpoznać, a kolejne setki ciał walają się w stepach Donbasu. Jak ustalić odpowiedzialność konkretnego człowieka za strzał z granatnika, który zabił załogę ukraińskiego czołgu? To oczywiście niemożliwe.

Na dokładkę ukraińska prokuratura i sądy są uznawane przez obywateli za najbardziej skorumpowane organy państwa, a zgodnie z zapisami „porozumień mińskich” na Donbasie ma powstać lokalna milicja, prokuratura i sądy, o których obsadzie będą decydować watażkowie dziś działających prorosyjskich band.

Krytycy Poroszenki podkreślają też, że do dziś i to mimo wielokrotnych deklaracji ze strony władz, nie zostali ukarani sprawcy masakr uczestników protestów Euromajdanu, w których zginęło według różnych szacunków od przeszło stu do nawet kilkuset osób. Sama prokuratura zasłania się zaś przed zarzutami sabotowania śledztw stwierdzeniami o braku dowodów winy konkretnych sprawców przestępstw.

Światosław Stecenko, szef Ukraińskiego Legionu – organizacji zajmującej się szkoleniem ukraińskich poborowych (zajęte rozkradaniem budżetowych pieniędzy ministerstwo obrony nie jest zdolne do szkolenia mobilizowanych obywateli, w efekcie robi to za nie zrzeszająca byłych żołnierzy zawodowych organizacja społeczna – red.) nie pozostawia złudzeń, że Poroszenko i jego ekipa okłamują Ukraińców:

„Amnestia będzie dla wszystkich wrogów, czego by wam nie łgali. Nikt nie będzie się zajmował ustalaniem, żadne śledztwa nie będą możliwe po takich uzgodnieniach pod stołem. Nie postawią żadnych zarzutów ciężkich przestępstw, za które niby to amnestii nie będzie. Przestępstwo trzeba udowodnić przed sądem. I milicja, i śledztwo, i sądy tam będą miejscowe odpowiednio do tego co sobie podecydowali. Nawet prokurator wojskowy wprost powiedział, że ukarać wrogów mogą jedynie patrioci na własną rękę. Państwo nie ma metod przeciw bandycie. Metody ma jedynie przeciwko patriotom” – komentuje.

Rację w sporze o amnestię dla bandytów z Donbasu mają raczej krytycy oligarchicznej ekipy niż Poroszenko i Łucenko, których polityczne, a co za tym idzie i materialne być albo nie być zależy od tego, czy Ukraińcy grzecznie przełkną  prokremlowskich morderców z nadania prezydenta i parlamentu chodzących spokojnie po ulicach ukraińskich miast. A że nie zrobią tego wszyscy, jeśli nie większość, scenariusz zasugerowany przez głównego prokuratora wojskowego Matiosa – samosądy i w konsekwencji zastąpienie wojny z rosyjskim agresorem wojną domową jest jak najbardziej realny.

Tym bardziej, że zwykli Ukraińcy już zaczynają się burzyć.

Syn zabitego w Kijowie podczas Euromajdanu Petra Gadży, którego zabójcy pozostają bezkarni  tak komentuje na facebooku plany amnestii dla członków prorosyjskich band: „Zabijał ukraińskich żołnierzy? – Amnestia. Torturował ukraińskich jeńców? – Amnestia. Obcinał uszy i ręce jeńcom? – Amnestia. Zabijał Bohaterów Rybaka i Poprawkę w Horłowce? – Amnestia. Walił z „gradów” po naszych pozycjach podczas „zawieszenia broni”? – Amnestia. Rozstrzeliwał bezbronnych żołnierzy ukraińskiej armii podczas wycofywania się z Debalcewo i Iłowajska? – Amnestia. Poroszenko – mistrz negocjacji.”