Ukraina na drodze do energetycznej niezależności

1137

Ukraińskie władze niemal z dnia na dzień otwierają kolejne fronty walki o energetyczną niezależność od rosyjskiego sąsiada. Ostatnie posunięcie to podpisanie umowy o podziale węglowodorów z Chevron Ukraine B.V., które umożliwi prace nad wydobyciem gazu łupkowego w zachodniej Ukrainie.

W maju 2012 r. Ukraina rozstrzygnęła konkurs na prawo do wydobycia ukraińskiego gazu łupkowego. Wybór rządu padł na amerykański koncern Chevron i brytyjsko-holenderski Shell. Pierwszemu przypadło złoże oleskie w obwodach lwowskim i iwano-frankowskim na zachodzie kraju, drugiemu złoże juzowskie rozciągające się na terenie obwodów charkowskiego i donieckiego na wschodzie Ukrainy.

Na pierwszy ogień poszedł Shell. W styczniu 2013 r. umowę podpisały ukraińskie władze, Shell Exploration and Production Ukraine Investment B.V. i ukraińska spółka Nadra Juzowska, w której 90 proc. ma państwowa spółka Nadra Ukraina, a 10 proc. SPK Geoserwis – wcześniej mało znana firma geologiczna, za którą zdaniem ukraińskich komentatorów kryje się najbliższe otoczenie Wiktora Janukowycza, chcące zagwarantować sobie w ten sposób udział w zyskach z ukraińskiego gazu łupkowego.

Podpisanie 5 listopada umowy o podziale węglowodorów pomiędzy ukraińskim rządem, spółką-córką amerykańskiego koncernu Chevron Ukraine B.V. i państwową spółką Nadra Oleska kończy wstępny etap zmagań naszego wschodniego sąsiada o uniezależnienie się od rosyjskiego gazu. Jej zawarcie stało się możliwe dzięki przełamaniu trwającego wiele miesięcy oporu lokalnych deputowanych nacjonalistycznej partii Swoboda, którzy blokowali przyjęcie przez samorządy obwodów lwowskiego i iwano-frankowskiego uchwał wyrażających zgodę na wydobycie gazu z łupków, która zgodnie z ukraińskim prawem jest niezbędna dla podjęcia jakichkolwiek prac w terenie.

– Realizacja wielkich projektów prowadzonych wspólnie z Shellem i Chevronem pozwoli Ukrainie w 2020 r. osiągnąć pełne zabezpieczenie potrzeb w zakresie gazu ziemnego własnym wydobyciem, a w optymistycznym scenariuszu nawet i eksportować gaz ziemny. Oczekujemy, że po podpisaniu umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską wzrośnie inwestycyjna atrakcyjność ukraińskiego sektora energetycznego – stwierdził ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz, komentując podpisanie umowy z Chevronem.

Zdaniem Wiktora Ponomarenki, szefa spółki Nadra Oleska, by do tego doszło, niezbędne są skoordynowane działania prowadzone równolegle w trzech kierunkach. Po pierwsze musi nastąpić zwiększenie wydobycia na już przebadanych tradycyjnych złożach ropy i gazu ziemnego, po drugie konieczne jest rozpoczęcie eksploatacji nietradycyjnych złóż gazowych, takich jak gaz łupkowy czy metan zalegający w złożach węgla, wreszcie muszą zostać uruchomione nowe odwierty na należącej do Ukrainy części szelfu Morza Czarnego.

Ukraińskie władze liczą, że dzięki inwestycjom uda się w ciągu dziesięciolecia zwiększyć roczne wydobycie błękitnego paliwa do 30 mld m sześc. Sytuacja jednak wcale nie wygląda tak różowo.

Zadania do wykonania

– Implementacja energetycznego ustawodawstwa UE przez Ukrainę odbywa się w niewystarczającym tempie, zauważalny jest za to wzrost administracyjnych nacisków na przedsiębiorców działających w sferze energetyki, a zamiast rozwoju konkurencji, zagwarantowania praw inwestorów i konsumentów trwa dominacja schematów korupcyjnych i wzrasta stopień monopolizacji rynku, a w konsekwencji dochodzi do zmniejszenia skali inwestycji – zauważa ekspert kijowskiego Centrum Razumkowa Wołodymyr Omelczenko.

Jego zdaniem do osiągnięcia niezależności energetycznej Ukrainie wiele jeszcze brakuje. W pierwszej kolejności musi stworzyć prawne ramy realnej konkurencji na rynku energetycznym – przekonuje Omelczenko. Powinna zadbać o prawne i techniczne warunki integracji ukraińskiej sieci rurociągów gazowych z analogicznymi sieciami na terenie sąsiednich krajów należących do UE: Polski, Słowacji, Węgier i Rumunii, by umożliwić dostawy błękitnego paliwa z Europy na poziomie 15–20 mld m sześc. rocznie, a na bazie podziemnych zbiorników gazu zlokalizowanych na zachodzie kraju stworzyć wschodnioeuropejski hub gazowy.

Niezbędna będzie modernizacja istniejących elektrowni atomowych i wydłużenie ich terminu eksploatacji do 2030 r. oraz stopniowe zwiększanie udziału energii ze źródeł odnawialnych do poziomu 10 proc.

Istotne jest również zagwarantowanie w perspektywie kilku lat dywersyfikacji dostaw gazu dzięki budowie terminalu LNG umożliwiającego przyjmowanie 5–10 mld m sześc. gazu rocznie.

Równocześnie z poszukiwaniami źródeł dostaw gazu musi nastąpić zmniejszenie o połowę energochłonności ukraińskiej gospodarki. Gdyby udało się to zrobić w przemyśle, zapotrzebowanie na gaz spadłoby do 40 mld m sześc. rocznie.

Wszystko to wymagać będzie jednak gigantycznych inwestycji, które według wstępnych szacunków mogą przekraczać 100 mld dol. Wysiłek inwestycyjny, jaki ma przed sobą Ukraina, jest ogromny, zważywszy, że obecnie w badanie złóż i wydobycie gazu inwestuje ona rocznie raptem 1 mld dol., a przez kilkanaście lat miałaby co roku wydawać na ten cel 7–10 mld dol.

Co do tego, że trzeba zwiększać wydobycie, przekonane są zarówno ukraińskie władze, jak i niezależni eksperci znad Dniepru. Rozbieżności zaczynają się jednak przy ocenie skali możliwego dodatkowego wydobycia.

Premier Nikołaj Azarow i Wiktor Janukowycz roztaczają wizję Ukrainy jako eksportera gazu. Dziś Ukraina wydobywa 20 mld m sześc. gazu ziemnego, ale zasoby w eksploatowanych obecnie złożach są na ukończeniu i jeśli nie zostaną uruchomione nowe, w najbliższym czasie wydobycie spadnie o połowę. Niezależni eksperci szacują, że skala dodatkowego własnego wydobycia może sięgnąć maksymalnie 10 -15 mld m sześc. rocznie i to nie prędzej niż w 2025 r. W sumie nasz wschodni sąsiad mógłby pozyskiwać 10 mld m sześc. gazu łupkowego, 10 mld m sześc. ze złóż już istniejących i kolejne 10 mld m sześc. z szelfu czarnomorskiego.

Marzenia o łupkowym eldorado

Ukraińskie władze twierdzą, że kraj dysponuje złożami gazu łupkowego wielkości 7 trylionów m sześc. Międzynarodowi eksperci są ostrożniejsi i szacują, że gazu nietradycyjnego, czyli nie tylko łupkowego, lecz także m.in. metanu zalegającego w pokładach węgla kamiennego, może być w sumie nieco ponad 4 tryliony m sześc.

Zasoby złoża oleskiego w Zachodniej Ukrainie, jakie przypadły Amerykanom, ukraińska strona oszacowała na niemal 3 tryliony m sześc. gazu. Zgodnie z umową amerykański koncern ma zainwestować w początkowym okresie 350 mln dol. w prace poszukiwawcze, a łączna suma inwestycji może przekroczyć 10 mld dol. Docelowo Chevron miałby wydobywać 8–10 mld m sześc. gazu rocznie.

Przymiarki do szelfu

Na listopad zaplanowano też podpisanie umowy między Exxon Mobil Shell Petron i Nadra Ukraina o współdziałaniu przy wydobyciu gazu ze złoża scytyjskiego na ukraińskej części czarnomorskiego szelfu, a minister energetyki i przemysłu węglowego Eduard Stawyckyj zapowiada, że Ukraina chciałaby zostać liderem w wydobyciu czarnomorskiego gazu.

W połowie października minister ekologii i zasobów naturalnych Oleh Proskuriakow poinformował o toczących się rozmowach z konsorcjum włoskiego koncernu Eni i francuskiej Electricité de France o wydobyciu gazu ziemnego na szelfie czarnomorskim w pobliżu najdalej wysuniętego na wschód rejonu Krymu – półwyspu kerczeńskiego.

Równocześnie ukraińska państwowa spółka wydobywcza Czornomornaftohaz zwiększyła o 38 proc. wydobycie, osiągając w trzech pierwszych kwartałach poziom 1,16 mld m sześc., podczas gdy przez cały rok 2012 wydobyła z szelfu 1,17 mld m sześc. gazu. Zgodnie z rządowymi wytycznymi spółka ma do 2015 r. zwiększyć wydobycie niemal dwukrotnie, osiągając poziom 3 mld m sześc. gazu rocznie.

Węglowa pieriestrojka

Znacznie bardziej zaawansowane są prace nad wykorzystaniem – zamiast drożejącego gazu – w energetyce i przemyśle węgla kamiennego, którego Ukraina ma pod dostatkiem. Miałby on zastąpić 8 mld m sześc. gazu wykorzystywanego w przemyśle metalurgicznym i dodatkowo 2 mld m sześc. spalane dziś w ukraińskich elektrociepłowniach. Zdaniem ekspertów trzeba by po to przerabiać rocznie 20 mln ton czarnego złota. Jak jednak zauważają specjaliści, by tego dokonać, Ukraina musiałaby albo naruszyć swoje zobowiązania do ograniczania emisji dwutlenku węgla wynikające z protokołu z Kioto, albo zainwestować krocie w nowoczesne technologie gazyfikacji węgla.

Plany modernizacji ukraińskich elektrociepłowni i przebudowę ich z gazowych na węglowe ogłosiła latem 2008 r., przed wybuchem wojny gazowej z Rosją, ówczesna premier Julia Tymoszenko. Choć eksperci wskazują, że byłoby to celowe, niewiele jednak do tej pory w tej sprawie zrobiono. Co prawda w 2010 r. Unia Europejska wydzieliła Ukrainie 9 mln euro na przygotowanie programu wsparcia sektora węglowego w obwodach lwowskim, donieckim i Łużańskim, ale już wówczas eksperci zwracali uwagę, że jest to projekt bardziej socjalny niż ekonomiczny, a problemem jest nie tyle znalezienie właściwych rozwiązań dla modernizacji kontrolowanego przez powiązanych z władzami monopolistów sektora węglowego, co polityczna wola jej przeprowadzenia.

Przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi ówczesny minister paliw i energetyki Jurij Bojko podczas wizyty w jednym z głównych górniczych ośrodków Ukrainy – Ługańsku zapowiadał:

– Nie zamkniemy ani jednej kopalni. Kroki rządu zmierzające do zastąpienia drogiego importowanego gazu węglem oprócz innych korzyści pozwolą przyciągnąć pieniądze do budżetów lokalnych, zachować istniejące miejsca pracy i stworzyć nowe.

O planach zastąpienia gazu węglem mówi też Wiktor Janukowycz.

– W 2009 r. wydobyliśmy 69 mln ton węgla, w tym roku osiągniemy już 86 mln ton. Musimy zwiększać zużycie węgla i zastępować nim gaz. W najbliższym czasie Ukraina zamierza wydobywać 105 mln ton węgla rocznie – oświadczył w połowie października.

Bank Światowy na początku listopada przyznał Ukrainie 350 mln dol. na podniesienie energoefektywności sieci ciepłowniczych w Winnicy, Iwano-Frankowsku, Kamieńcu Podolskim, Mikołajowie, Charkowie i Chersoniu. Program ma ruszyć w połowie przyszłego roku i zakończyć się w 2020 r. Ile z tej kwoty pójdzie na zapowiadaną przez władze „pieriestrojkę”, na razie nie wiadomo.

Efekty zapowiadanego od lat przełączenia ukraińskiej gospodarki z importowanego gazu na rodzimy węgiel jednak są wciąż słabe. W styczniu 2013 r., w szczycie zapotrzebowania, na kopalnianych zwałach zalegało 6 mln ton czarnego złota.

– Wszystko dlatego, że Ukraina nie ma aktualnego bilansu energetycznego, który wskazywałby, ile i jakiego paliwa potrzeba – zauważa Pawło Korż, przewodniczący komitetu Rady Najwyższej Ukrainy do spraw kompleksu paliwowo-energetycznego.

Równolegle z działaniami na rzecz zwiększenia wydobycia ropy i gazu ukraiński rząd próbuje szukać alternatywnych źródeł energii. Na początku listopada ukraińskie ministerstwo energetyki i przemysłu węglowego oraz związana z Janem Kulczykiem międzynarodowa organizacja ekologiczna Green Cross zawarły porozumienie w sprawie wspierania rozwoju alternatywnej energetyki na Ukrainie.

– Podtrzymujemy realizację na terenie Ukrainy projektów, które przewidują zwiększenie wykorzystania alternatywnych nośników energii w wytwarzaniu energii cieplnej i elektrycznej – przekonuje minister Eduard Stawyckyj.

W tym roku Ukraina planuje oddanie do użytku elektrowni słonecznych, wodnych i wiatrowych o łącznej mocy 1,5 GW.

Michał Kozak, ObserwatorFinansowy.pl

Otwarta licencja

http://www.obserwatorfinansowy.pl/wp-content/uploads/2013/12/Otwarta-licencja.png