Kierownictwo ukraińskiego banku centralnego przekonuje, że system bankowy kraju najgorsze ma już za sobą. Przewidywania analityków nie są jednak tak optymistyczne, jak chcieliby urzędnicy. Bankowa rzeczywistość nad Dnieprem wygląda ponuro.
– Pierwsza faza reformy systemu bankowego będzie zakończona w czerwcu, do tego czasu sfinalizujemy czyszczenie systemu z firm, które zagrażały jego stabilnemu funkcjonowaniu – zapowiedziała Natalia Gontariewa, szefowa Narodowego Banku Ukrainy (NBU), kiedy na początku maja zdawała parlamentowi relację z pomoru, jaki spadł na ukraiński sektor bankowy.
Liczba banków na Ukrainie spadła ze 180 na początku 2014 r. do 148 w kwietniu roku 2015. Od stycznia zlikwidowano nad Dnieprem 13 banków, 41 znajduje się w stanie likwidacji, w dziewięciu innych bank centralny wprowadził zarząd komisaryczny.
Sektor coraz bardziej na minusie
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, jeśli przyjrzeć się wynikom finansowym banków działających nad Dnieprem – jest najgorsza w historii niepodległej Ukrainy. Globalne saldo działalności zamyka się stratą sięgającą 81 mld hrywien wobec 1,5 mld hrywien zysku na początku 2014 r. Rentowność aktywów wynosi dziś -22 proc. a kapitału -286 proc. (jeszcze na początku 2014 r. była co prawda w granicach zera, ale jednak ułamki procenta na plusie). Katastrofalny był I kwartał 2015 roku – w ciągu zaledwie trzech miesięcy rentowność kapitału spadła o 255 pkt proc., a rentowność aktywów o 18 pkt proc. Nic dziwnego, skoro udział złych kredytów w ogólnej masie wzrósł z 7,7 proc. na początku 2014 roku do 17,2 proc. w kwietniu roku 2015. Niepokojąca jest dynamika tego procesu – w ciągu I kwartału udział ten wzrósł o 3,7 pkt proc. podczas gdy przez cały rok 2014 o 5,8 pkt. proc.
Ze stratą zakończyły rok 2014 aż 52 banki, a łączna strata sektora bankowego sięgnęła 52 mld hrywien (rok 2013 ukraińskie banki zakończyły z 1,4 mld hrywien na plusie). Największe straty odnotowały wiązany z synem byłego prezydenta Wiktora Janukowycza VAB Bank (10 mld hrywien) i banki państwowe Ukreksimbank (9,8 mld hrywien) i Oszczadbank (8,6 mld hrywien). Tymczasem już w ciągu dwóch pierwszych miesięcy roku 2015 łączna strata sektora wyniosła 74,5 mld hrywien, z czego aż 66 mld w lutym. To efekt zmiany wymogów NBU dotyczących rezerw bankowych.
Kryzysowej sytuacji banków towarzyszy katastrofalny spadek zaufania klientów. Według najnowszych badań kijowskiego Centrum Razumkowa działającym w Ukrainie bankom absolutnie nie ufa 50,7 proc. obywateli, kolejnych 34 proc. raczej nie ma do nich zaufania. Całkowicie ufa im jedynie 0,8 proc., a raczej ma do nich zaufanie 7,5 proc. mieszkańców. Poziom zaufania do kluczowego z punktu widzenia finansowej stabilności państwa sektora jest dziś w Ukrainie niemal tak samo niski, jak do rosyjskich mediów – konstatują socjologowie.
Za duzi, by upaść po ukraińsku
Zimą agencja ratingowa Fitch obniżyła rating Oszczadbanku i Ukreksimbanku – największych ukrainskich banków państwowych – do poziomu śmieciowego CC (wysokie prawdopodobieństwo ogłoszenia niewypłacalności).
Szefostwo Oszczadbanku przekonywało, że nie ma to nic wspólnego z oceną stanu firmy, że to tylko konsekwencja obniżenia ratingu Ukrainy. Opublikowane przez NBU dane potwierdzają jednak ocenę analityków Fitch.
Upadek największych banków państwowych zdaniem ekspertów byłby jednak równoznaczny z ogłoszeniem niewypłacalności przez Ukrainę (bo skoro państwo nie dokapitalizowuje banków państwowych tak, by mogły realizować zobowiązania, to znaczy że nie ma już funduszy na realizacje własnych zobowiązań), a na to ani rząd ani bank centralny nie pozwolą.
Nawet w najczarniejszym scenariuszu państwo będzie je ratować – oceniają. Jako że oba banki mają do wykupienia na rynkach zewnętrznych obligacje walutowe – Oszczadbank na 700 mln dol., Ukreksimbank 750 mln dol. – możliwa jest restrukturyzacja tych zobowiązań lub przeznaczenie na ich spłatę środków ze wsparcia udzielonego przez MFW. Na rynku wewnętrznym pogorszenie sytuacji tych banków może zaowocować jedynie dodrukiem niezbędnych dla ich dokapitalizowania hrywn, a w konsekwencji wzmocnienia i tak już silnej presji inflacyjnej. Na razie Ukreksimbank wystąpił do wierzycieli z prośbą o rozważenie odroczenia wykupu obligacji, prosząc jednocześnie, by nie używali w odniesieniu do niego słowa „defolt”.
Prywatna walka o bank
Rozpoczęta przez prezydenta-oligarchę Petra Poroszenkę walka o rozszerzenie wpływów w gospodarce ma szansę ostatecznie zburzyć chwiejący się ukraiński system bankowy. Kontrolowane przez ludzi prezydenta Ministerstwo Energetyki i przemysłu węglowego zarządziło likwidację rachunków państwowych firm podlegających resortowi w należącym do skonfliktowanego z Poroszenką byłego gubernatora obwodu dniepropietrowskiego Ihora Kołomojskiego PrivatBanku. Depozyt tylko jednego państwowego koncernu Ukrtransnafta w tym banku, to około 2 mld hrywien. Celem tej decyzji jest zachwianie płynności finansowej banku i uzależnienie jego losu, a tym samym pozycji właściciela, od decyzji kierowanego przez zaufaną Poroszenki banku centralnego. Jak jednak oceniają eksperci, w walce z Poroszenką PrivatBank nie jest bezbronny – dominując na rynku bankowości elektronicznej i rozliczeń bezgotówkowych, może skutecznie sparaliżować ukraińską gospodarkę, blokując swoje systemy.
Pod koniec marca PrivatBank wykupił w terminie warte 3,5 mld hrywien obligacje wypuszczone przez siebie w 2012 r. Z aktywami 204 mld hrywien na 1 stycznia 2015 r. był największym bankiem działającym na Ukrainie. Jego dochód sięgnął w 2014 roku 750 mln hrywien. Jego zniszczenie, jeśli rzeczywiście miałoby do niego dojść, byłoby dla Poroszenki krokiem samobójczym, bo bank ma 19,5 mln klientów, 30 proc. ogólnej kwoty depozytów znajdujących się w ukraińskich bankach i 90 proc. terminali do rozliczeń bezgotówkowych. Przyznaje to kierownictwo NBU.
– PrivatBank to klasyczny przykład fenomenu to big to fail. Jest faktycznie bankiem oszczędnościowym całego kraju. Jego utrzymanie to kwestia finansowej stabilności państwa – przyznał Ołeksandr Pysaruk, wiceszef NBU
„Jeśli ktoś postanowił uczynić żebraków z 1/3 Ukraińców, to rozwalenie PrivatBanku jest najlepszą metodą” – konstatuje w swojej analizie „Ukrainian Journal Ekonomist”.
Równi i równiejsi
Zobowiązania bankowego funduszu gwarancyjnego siegają już 50 mld hrywien, tymczasem na jego kontach jest zaledwie 16,5 mld hrywien. To oznacza, że klienci upadłych banków szanse na odzyskanie swoich wkładów mają w dużej mierze czysto teoretyczne.
Chcąc pokazać, że w katastrofalnej sytuacji, w jakiej znalazły się ukraińskie banki, wszyscy są sobie równi, Natalia Gontariewa zwołała kilka tygodni temu konferencję prasową. Podała jako przykład swojego syna. Miał on 800 tys. hrywien na koncie depozytowym w Delta Banku, który na początku marca przeszedł pod zarząd komisaryczny.
– Kiedy przyjdzie czas na wypłatę zobowiązań przez fundusz gwarancyjny, otrzyma tak jak inni depozytariusze jedynie 200 tys. hrywien – zapewniała.
Tymczasem serwis internetowy Nikołajewski Obozriewatiel ujawnił, że w Delta Banku trwa ratowanie pieniędzy należących do ukraińskich vip-ów. Według oficjalnych informacji w momencie wprowadzenia zarządu komisarycznego bank praktycznie nie miał środków bezgotówkowych – na rachunku rozliczeniowym w NBU było zaledwie 600 tys. hrywien. Jak informuje serwis, pod koniec marca szef departamentu operacji kasowych NBU rozesłał do banków prośbę o wykupienie znajdującej się w kasach Delta Banku gotówki w zamian za bezgotówkową hrywnę. Cytowani przez portal bankierzy przypuszczają, że to za sprawą cichego porozumienia zawartego przez jego wpływowych depozytariuszy z władzami. „Rzecz najprawdopodobniej w wypełnieniu specjalnego zlecenia na prośbę z góry. Nie jest tajemnicą, że w banku trzymali pieniądze bardzo wpływowi ludzie, włącznie z urzędnikami, którzy mogli dogadać się z NBU, by zwrócono im pieniądze w trybie indywidualnym. Bank nie zbankrutował, ma tylko zarząd komisaryczny, może więc nadal wypłacać depozyty. Jeśli mowa o dużych kwotach, to można to zrobić tylko drogą rozliczeń bezgotówkowych” – komentuje „Nikołajewskij Obozriewatiel”.
A kiedy będzie lepiej?
Tymczasem nad bankami zbierają się znów czarne chmury – agencja Moody’s przewiduje dalsze pogorszenie sytuacji ukraińskich banków, wiążąc je z pogorszeniem wyników makroekonomicznych kraju.
Bank centralny przekonuje, że mimo wszystko należy liczyć na stopniową poprawę sytuacji.
– Przygotowaliśmy już wszystkie niezbędne akty prawne, wzmocnilismy system nadzoru bankowego i monitoring finansowy. Wprowadzimy procedurę permanentnego nadzoru, by nie dopuścić do powtórzenia się sytuacji. Zaczniemy od stopniowego zdejmowania ograniczeń, na początek na rynku depozytów osób fizycznych, a z czasem i na rynku walutowym. Gdy tylko uspokoimy inflację, będziemy obniżać oprocentowanie refinansowania. Podniesiemy poziom kultury korporacyjnej w bankach i jakość zarządzania ryzykami. W ten sposób będziemy przywracać zaufanie klientów do systemu bankowego Ukrainy – przeonuje Natalia Gontariewa.
Według szefowej NBU przeprowadzenie tych kroków zajmie co najmniej rok.