Po roku obowiązywania umowy o strefie wolnego handlu między Ukrainą a Unią Europejską dają się zauważyć jej pierwsze pozytywne efekty. Z otoczenia prezydenta Petra Poroszenki coraz otwarciej słychać jednak głosy przeciw związkom z UE i za powrotem do prorosyjskiego wektora związków gospodarczych.
Podpisana 27 czerwca 2014 r. umowa o strefie wolnego handlu pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską na skutek sprzeciwu Kremla zaczęła obowiązywać dopiero 1 stycznia 2016 r.
Jak podaje Państwowa Służba Statystyki Ukrainy, w 2016 roku eksport ukraińskich towarów do państw członkowskich UE wyniósł niemal 13,5 mld dol. i był o prawie 0,5 mld dol. wyższy niż rok wcześniej. W tym samym czasie import z 15,3 mld dol. w 2015 roku wzrósł do 17,1 mld dol.
Polska na czele, Rosji coraz mniej
Głównym odbiorcą towarów eksportowanych przez ukraińskich producentów była w 2016 roku Polska, na którą przypadło 16,3 proc. eksportu do UE. Wyprzedziliśmy tym samym Włochy (14,3 proc.) i Niemcy (10,5 proc.). Polska znalazła się na drugim po Niemczech (25,2 proc.) miejscu na liście unijnych eksporterów na Ukrainę – na nasz kraj przypadło 15, 7 proc.
Dynamika wzrostu polskiego eksportu na Ukrainę (11,3 proc.) była jednak niższa niż importu z Ukrainy nad Wisłę – wzrost w 2016 roku o 15,9 proc.
Wzrost udziału Unii Europejskiej w ukraińskim eksporcie był nieco wyższy niż wzrost jej udziału w strukturze ukraińskiego importu. Ten pierwszy wyniósł 3 proc. – z 34,1 proc. w 2015 roku do 37,1 proc. w 2016 roku. Drugi w tym samym czasie zwiększył się o 2,8 proc. z 40,9 proc. w 2015 roku do 43,7 proc. rok później.
Równolegle do procesu zwiększania wymiany towarowej pomiędzy Ukrainą i UE malała zależność naszego sąsiada od wymiany z krajami Wspólnoty Niepodległych Państw, przede wszystkim Rosji. Ukraiński eksport do nich zmniejszył się o 1,8 mld dol. do poziomu nieco ponad 6 mld dol., import spadł o 1,9 mld dolarów osiągając poziom 8,6 mld dol.
W sytuacji wojennej agresji ze strony Rosji zdecydowane uniezależnianie się od jej wpływów jako partnera handlowego Ukrainy to jeden z niewątpliwych plusów strefy wolnego handlu pomiędzy UE a Kijowem.
Inaczej niż w przypadku wymiany towarowej wyglądała w pierwszym roku obowiązywania umowy o strefie wolnego handlu sytuacja z wymianą usług pomiędzy Ukrainą a UE. Eksport usług znad Dniepru wykazywał śladowy wzrost (0,8 proc.) i sięgnął 2,9 mld dol. W tym samym czasie ich import zmalał aż o 15 proc. do poziomu 2,36 mld dol., co dało Ukrainie przeszło trzykrotnie wyższy dodatni bilans niż w 2015 roku – 614 mln dol. wobec 178 mln dol.
Wszystkie oczy na rolnictwo
Ukraiński eksport w jednej trzeciej opiera się dziś na sektorze rolno-spożywczym, nic więc dziwnego, że to właśnie kwestie związane z tą sferą znajdują się nad Dnieprem w centrum uwagi.
Według danych ukraińskiego serwisu Agroconsult poświęconego branży rolnej z możliwości dostaw na europejski rynek towarów objętych bezcłowymi kwotami wwozowymi udało się skorzystać 300 producentom znad Dniepru. Głównymi towarami eksportowanymi w zeszłym roku przez ukraiński sektor rolno-spożywczy do państw UE były miód, owies, cukier, słód, gluten, przetworzone pomidory, sok jabłkowy i winogronowy, mięso kurze, pszenica kasza i mąka kukurydziana i jęczmienna. Wysokość ustalonych kwot często nie zaspokaja oczekiwań ukraińskich eksporterów. Jednocześnie, jak zauważa Agroconsult, w niektórych grupach towarowych bezcłowe kwoty nie zostały wykorzystane.
Hamulcowi z Kijowa
Żeby dostosować sytuację prawną nad Dnieprem do ustaleń zawartych z umowie o stowarzyszeniu z UE, trzeba implementować ponad 350 unijnych dyrektyw, gruntownie przebudowując ukraiński system prawny. Zdaniem eksperta ukraińskiego parlamentarnego Denisa Czernikowa ustawodawca kompletnie sobie z tym jednak nie radzi.
Już w maju zeszłego roku ukraińskie Forum Obywatelskie Partnerstwa Wschodniego wystąpiło do władz z apelem o przyspieszenie prac nad zmianami ustawodawstwa, przedstawiając listę 21 ustaw, które powinny zostać przyjęte niezwłocznie, i zwracając uwagę na możliwe negatywne dla Ukrainy konsekwencje opóźnień.
„Przeciąganie procesu adaptacji ustawodawstwa krajowego grozi nie tylko utratą politycznych dywidend, możliwym wzrostem niezadowolenia Ukraińców z powodu powolnosci urzędników i ustawodawców, ale także całkiem realnymi i przewidywalnymi konsekwencjami prawnymi. Międzynarodowa praktyka sądowa pokazuje, że państwa-partnerzy UE podpisawszy odpowiednie porozumienia i wziąwszy na siebie konkretne zobowiązania, już nie mogą powoływać się na normy narodowego ustawodawstwa w celu uniknięcia tych zobowiązań” – konstatowali autorzy apelu.
„Wydawałoby się, że mamy podstawy do dumy z tego, jak hucznie witamy rocznicę czasowego wprowadzenia w życie umowy o stowarzyszeniu pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską. Ale parlament nie był w stanie przyjąć nawet 20 strategicznie ważnych projektów ustaw, które są niezbędne dla eurointegracji. Co więcej, eksperci przedwcześnie ucieszyli się z uchwalenia ustaw ekologicznych [wchodzących w „unijny” pakiet – przyp. autora]. Prezydent nałożył weto na ustawę o ocenie wpływu inwestycji na środowisko naturalne” – komentował serwis informacyjny Europejska Prawda jesienią zeszłego roku.
Od tego czasu niewiele w tej dziedzinie się zmieniło. Na problemy związane z implementacją postanowień umowy o stowarzyszeniu, w której skład wchodzi porozumienie dotyczące strefy wolnego handlu, zwracają otwarcie uwagę w Brukseli.
„Wyraźnie widać, że dziś implementacja porozumienia komplikuje się z kilku powodów. Pierwszy to korupcja. Drugi to rządy prawa i prawa człowieka. I trzeci to konieczność umacniania możliwości zarządzania państwowego” – cytowała w lutym tego roku przedstawiciela unijnej dyplomacji Dirka Schuebela ukraińska rządowa agencja prasowa Ukrinform.
Marzenia o Rosji wciąż żywe
Mimo korzyści, jakie niesie Ukrainie stowarzyszenie z Unią Europejską, ekipa ukraińskiego prezydenta oligarchy wciąż próbuje grać na dwóch fortepianach.
W wypowiedziach kierowanych w stronę europejskich partnerów Poroszenko od lat zapewnia o europejskim wektorze rozwoju Ukrainy.
„Nasz wybór – rozwój mocnej demokracji, która zajmie dostojne miejsce w rodzinie europejskich państw. Unia Europejska to dla nas historia sukcesu, wzorzec zakończonego sukcesem państwa sprawdzony przez czas model reform. I dlatego jutro jako prezydent Ukrainy podpiszę umowę o stowarzyszeniu z Unią Europejską. Kiedy mnie pytali: >>Jaki jest pański prezydencki program reform?<<, było mi bardzo łatwo odpowiadać: >>Umowa o stowarzyszeniu. Tam jest wszystko<<” – zapewniał Poroszenko w przeddzień podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE w czerwcu 2014 roku.
Dziś na forum wewnętrznym zaufany człowiek z jego ekipy przekonuje o szkodliwości stowarzyszenia Ukrainy z Unią Europejską i szykuje grunt pod prorosyjski zwrot. Na początku marca w serii tekstów na związanym z ekipą byłego prezydenta Wiktora Janukowycza portalu „Korrespondent” przeciwko umowie stowarzyszeniowej ostro wystąpił Wiktor Miedwiedczuk. To przedstawiciel Petra Poroszenki na toczące się w Mińsku rozmowy dotyczące konfliktu na Donbasie uważany nad Dnieprem za człowieka nr 1 Putina na Ukrainie. Włodarz Kremla jest ojcem chrzestnym córki Miedwiedczuka, a sam Miedwiedczuk jest liderem prokremlowskiej organizacji Ukraiński Wybór opowiadającej się za wstąpieniem Ukrainy do firmowanego przez Rosję Związku Celnego.
„O tym, że wybór zachodniego wektora integracji gospodarczej jest błędny i że strefa tak zwanego swobodnego (do tego jeszcze „pogłębionego i wszechstronnego”) handlu z UE przewiduje prawie 400 wyjątków i ograniczeń i nosi dyskryminacyjny w stosunku do Ukrainy charakter, Ukraiński Wybór przestrzegał długo przed podpisaniem umowy o stowarzyszeniu z UE. Państwa UE postrzegają Ukrainę wyłącznie jako dostawcy surowców” – komentował Miedwiedczuk.
„Z maniakalnym uporem ukraińscy eurointegratorzy podtrzymują twierdzenie o niezmienności >>cywilizacyjnego<< wyboru kraju. Takie irracjonalne podejście grozi fatalnymi skutkami” – przekonywał przedstawiciel Poroszenki, wyliczając długą listę rzekomych „strat gospodarki ukraińskiej wywołanych przez stowarzyszenie z UE”.