Rosyjskie banki, na Zachodzie objęte sankcjami, znalazły bezpieczne schronienie na ogarniętej wojną z Rosją Ukrainie.
Jak wynika z danych zebranych przez Forinsurer banki z rosyjskim rodowodem zachowują mocny wpływ na ukraińską gospodarkę – Sbierbank Rossiji zajmuje czwartą pozycje na liście banków z największym udziałem w kredytowaniu osób prawnych – suma udzielonych kredytów wynosi 45,7 mld hrywien, a VTB z sumą kredytów 29 mld hrywien – szóstą.
Tymczasem cztery spośród działających bez przeszkód na terenie Ukrainy rosyjskich banków są objęte zachodnimi sankcjami: VTB, Sbierbank Rossiji i kontrolowany przez niego VS Bank oraz Prominwestbank kontrolowany przez rosyjski Wnieszekonombank.
Narzędzia są, woli brak
Nad Dnieprem powszechnie zwraca się uwagę na całkowitą bezczynność banku centralnego w sprawie objętych zachodnimi sankcjami rosyjskich banków w Ukrainie. Milczenie Natalii Gontariewej – zaufanego człowieka Petra Poroszenki ma być wyrazem interesów oligarchy, jaki zastąpił na stanowisku prezydenta Wiktora Janukowycza.
„Polityka niestosowania przez Ukrainę sankcji wobec Rosji zasmuca. Naprawdę to właśnie to jest „rozhuśtywanie łódki”, kiedy w płaszczyźnie jurydycznej u nas jest pokój i dobrosąsiedztwo z Rosją, ich oligarchowie spokojnie zarabiają pieniądze wspólnie z miejscowymi kolegami a zwyczajnych Ukraińców mobilizują na nieprzyznaną wojnę.” – tak parlamentarzysta Ihor Łucenko komentował na Facebooku całkowitą bezczynność kierownictwa ukraińskiego banku centralnego wobec rosyjskich banków.
Narodowy Bank Ukrainy (NBU) ma instrumenty, którymi bez problemu może a nawet powinien ograniczać działalność objętych zachodnimi sankcjami rosyjskich banków nad Dnieprem, gdyby tylko chciał to zrobić. Zgodnie z postanowieniem zarządu NBU z sierpnia zeszłego roku bank centralny podejmuje działania wobec banków, które naruszają ustawodawstwo dotyczące sfery bankowej albo wobec których zastosowano sankcje międzynarodowe.
Zgodnie z tym dokumentem restrykcyjne działania NBU mają być podejmowane m.in. na podstawie materiałów mieszczących informacje otrzymaną od odpowiednich organów innych państw, międzynarodowych zrzeszeń albo międzynarodowych organizacji, organów władzy państwowej Ukrainy albo oficjalnie opublikowaną, w tym poprzez umieszczenie na oficjalnych stronach internetowych informację o zastosowaniu sankcji przez te podmioty.
Katalog działań jakie może podjąć bank centralny wobec banku z zagranicznej listy sankcyjnej opisuje ustawa o bankach i działalności bankowej. Należą do nich m.in. ma prawo ograniczenia, zawieszenia albo zakazania prowadzenia pewnych rodzajów prowadzonych przez bank operacji, w tym operacji z powiązanymi z bankiem podmiotami, prawo zakazania wypłaty dywidendy, pozbawienia banku prawa prowadzenia operacji walutowych, czy wreszcie pozbawienia licencji bankowej i zlikwidowania banku objętego sankcjami.
Z treści zarządzenia NBU jednoznacznie wynika, że do wprowadzenia przez ukraiński bank centralny sankcji wobec banków rosyjskich nie potrzeba konkretnego wniosku żadnego podmiotu zewnętrznego czy to ukraińskiego, czy to zagranicznego – wystarczy, że któryś z wymienionych w zarządzeniu podmiotów zagranicznych ogłosi oficjalnie o wprowadzeniu sankcji przez siebie i NBU w geście solidarności powinien zrobić to samo. W języku prawniczym sformułowanie w przepisie w formie oznajmującej oznacza obowiązek dokonania czynności, zatem skoro „bank centralny podejmuje” to znaczy ma obowiązek podjąć czynność i dotyczy to tak samo sytuacji w której banki „naruszają ustawodawstwo dotyczące sfery bankowej”, jak objęcia banku sankcjami zachodnimi.
Lista amerykańskich sankcji wobec rosyjskich podmiotów w tym działających na terenie Ukrainy rosyjskich banków została opublikowana przez Office of Foreign Assets Control amerykańskiego Departamentu Skarbu. Podobnie jeśli chodzi o sankcje Unii Europejskiej. Jednak reakcji na ich działalność nad Dnieprem nie ma do dziś.
Oszukać Zachód nie jest źle
Zamiast wykonywać swoje zobowiązania wobec zachodnich sojuszników Ukrainy prezydent-oligarcha Petro Poroszenko stawia jednak na ich krótką pamięć i propagandowe gesty, które mają zastąpić realne działania przeciwko Rosji.
– Nam potrzebny jest efektywny i skoordynowany plan na wypadek zerwania porozumień mińskich. Mowa o nowej fali sankcji, dobrze skoordynowanych działaniach. Rosja powinna płacić sprawiedliwa cenę za zabójstwa Ukraińców i za okupację Ukrainy – oświadczył Poroszenko na początku lipca podczas spotkania z amerykańskimi kongresmenami.
Tymczasem oligarcha z rozległymi biznesami w Rosji i rosyjskimi partnerami robiącymi biznesy w Ukrainie osobiście zablokował wprowadzenie w życie pakietu sankcji przeciw agresorowi przygotowanego przez rząd jeszcze w zeszłym roku.
„Dwa miesiące temu rząd przyjął zarządzenie o wprowadzeniu sankcji. Cały świat sankcje wprowadził, a my czekamy na ponowne przyjście Jezusa na Ziemię. Pora już by Ukraina wreszcie wprowadziła sankcje, żeby uznała oficjalnie Rosję krajem-agresorem i zademonstrowała przed całym światem, że my także walczymy o swój interes narodowy, jak Amerykanie i Europejczycy walczą za nas” – utyskiwał jeszcze w listopadzie zeszłego roku premier ukraińskiego rządu Arsenij Jaceniuk.
W styczniu do Poroszenki zwrócili się oficjalnie parlamentarzyści z wchodzącej w skład koalicji rządowej partii „Batkiwszczyna”. „Wzywamy prezydenta, by dał przykład i osobiście wprowadził sankcje przeciwko Federacji Rosyjskiej – w ramach swojego biznesu, on ma wszelkie możliwości by to zrobić. Wtedy walczyć będą nie tylko biedni żołnierze, ale i gospodarcza i rządowa elita. Mobilizowaliśmy dziesiątki tysięcy ludzi a ile sankcji wprowadziliśmy w stosunku do Rosji? Odpowiedź – ani jednej” – cytowała przedstawicieli „Batkiwszczyny” gazeta „Słowo i Diło”.
25 stycznia tego roku ukraińska Rada Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony (RNBO) w swoim komunikacie poinformowała podjęciu decyzji wprowadzającej „obowiązkowe stosowanie na terytorium Ukrainy sankcji wprowadzonych przez kraje UE, Konfederację Szwajcarską, USA i kraje G-7 w stosunku do Federacji Rosyjskiej” – podały media.
Zgodnie z ukraińskim prawem, by pakiet sankcji przedstawiony przez RNBO mógł wejść w życie potrzebny jest specjalny zatwierdzający go dekret prezydenta. Jeszcze w połowie lutego rządowa agencja prasowa Ukrinform zapowiadała w komunikacie, że prezydencki dekret wprowadzający w życie sankcje zostanie wydany lada moment, mimo to przez pół roku lista obywateli i firm rosyjskich działających na szkodę Ukrainy nie została zatwierdzona.
Pod koniec maja były ukraiński minister obrony Anatolij Hrycenko podsumował na Facebooku kuluarowe rozmowy na temat blokowania przez ukraińskiego prezydenta sankcji wobec Rosji toczone w Bukareszcie podczas międzynarodowej konferencji SIGPROT 2015 – Emergency Situations Management.
„Przekonywałem europejskich i amerykańskich partnerów by przeciwdziałać Putinowi w sposób bardziej skonsolidowany. Jeden z kontrargumentów, w prywatnych dyskusjach było trudno obalić: czemu cały świat wrowadza sankcje przeciwko Rosji, a sama Ukraina ich nie wprowadza, czy jest na to jakieś racjonalne wytłumaczenie? (…) Najpierw sankcji nie wprowadzali, tłumacząc się, że w Ukrainie nie ma ustawy o sankcjach. 14 sierpnia 2014 r. Rada Najwyższa przyjmuje ustawę o sankcjach – nie przeciw Rosji, a o sankcjach w ogóle i o procedurze ich wprowadzenia przeciw dowolnemu państwu. 11 września 2014 r., to jest od razu po wejściu w życie ustawy o sankcjach, Rada Ministrów swoim zarządzeniem nr 829 zatwierdza rządowe propozycje dotyczące wprowadzenia sankcji przeciwko Rosji. Zgodnie z dokumentem pod sankcje podpada onad 200 osób prawnych i ponad 1000 osób fizycznych mających związek z agresją. Uściślę: podpadają, kiedy sankcje zostaną wprowadzone przez prezydenta. Do tej pory nie podpadły. 25 stycznia 2015 r. Prezydent zwołuje posiedzenie RNBO w celu rozatrzenia kwestii sankcji przeciw Rosji. To dzieje się 4,5 miesiąca po przyjęciu zarządzenia rządu nr 829 i 5,5 miesiąca po przyjęciu ustawy przez parlament. (…) Jak myślicie, kiedy Poroszenko w końcu wprowadzi sankcje przeciw wrogowi? I czy wprowadzi je w ogóle? Czy się odważy? Czym Putin może tak zastraszyć, szantażować Poroszenkę?”
Od czasu opublikowania wypowiedzi Hrycenki minęły kolejne 3 miesiące. Ukraińskich sankcji przeciw Rosji, w tym rosyjskim bankom nadal nie ma. Zamiast sankcji trwa gra pozorów. Pod koniec marca Petro Poroszenko ogłosił, że ukraińskie sankcje przeciwko rosyjskim firmom i obywatelom „zostaną rozszerzone”. Potem na temat sankcji znów zapadła cisza.
Na początku czerwca pod wpływem fali krytyki wywołanej jego rosyjskimi biznesami prezydent Ukrainy ponownie zapowiedział „rozszerzenie sankcji przeciwko Rosji”. W swoich kierowanych w stronę Zachodu wystąpieniach nie wspomniał o tym, że dzięki zablokowaniu przez niego pierwszej listy sankcyjnej rozszerzać nie ma czego.
Tymczasem w czerwcu w USA weszły w życie postanowienia Ukraine Support Freedom Act of 2014 pozwalające władzom amerykańskim karać zagraniczne banki za operacje finansowe z wpisanymi na listę sankcyjną osobami fizycznymi i firmami, w tym rosyjskimi bankami.
Zgodnie z nimi amerykańskimi sankcjami może być objęty każdy bank zagraniczny, który świadomie wsparł przeprowadzenie znaczącej transakcji finansowej w interesach dowolnego rosyjskiego podmiotu znajdującego się na amerykańskiej liście sankcyjnej. W efekcie dzięki sprzyjającym rosyjskim biznesom w ukraińskim sektorze bankowym działaniom ekipy Poroszenki doszło do paradoksalnej sytuacji, w której ukraiński bank centralny łamie swoje własne przepisy z zeszłego roku a na dodatek dowolny z banków ukraińskich i na dodatek sam ukraiński bank centralny łamią w interesie rosyjskim prawo przyjęte przez amerykańskiego sojusznika, narażając się samemu na amerykańskie sankcje – wystarczy że np. dokonają większej operacji na rynku międzybankowym z działającym w Ukrainie rosyjskim bankiem z amerykańskiej listy sankcyjnej.
Obywatele mówią dość
Wobec bezczynności władz sami Ukraińcy zaczęli bojkotować rosyjskie banki. W Kijowie i Lwowie rozpoczęły się przed placówkami rosyjskich banków akcje nawołujące do bojkotu pod hasłem „Nie finansuj Putina. Zabierz pieniądze z banku okupanta”.
W połowie sierpnia we Lwowie aktywiści kilku miejscowych organizacji społecznych m.in. Samoobrony Lwowskiego Euromajdanu zażądali od kierownictwa miejscowych placówek rosyjskich banków zamknięcia ich „w celu zapobieżenia incydentom” i „bardziej radykalnym działaniom” – opisywała lwowska gazeta „Wysokyj Zamok”. Podobne akcje odbywały się równolegle w Łucku i Kijowie. Jak podaje „Wysokyj Zamok” w stolicy Zachodniej Ukrainy już teraz co jakiś czas dochodzi do ataków na rosyjskie banki – aktywiści oblewają witryny placówek farbą, wybijają okna a nawet obrzucają oddziały rosyjskich banków koktajlami Mołotowa. Media informowały o demolowaniu oddziałów rosyjskich banków Kijowie i Berdyczowie oraz podłożeniu ładunków wybuchowych pod dwoma kijowskimi oddziałami Sbierbanku.