Nie czas żałować lasów

1201

Ukraińskie lasy topnieją w oczach – alarmują ekolodzy i wskazują dwóch winnych tej sytuacji. Polityków, którzy z rabunkowej wycinki zrobili źródło niemałych dochodów i Unię Europejską, która broniąc drzewostanu u siebie, domaga się, by Ukraina pozwalała na nieograniczony wyrąb, i eksport nieprzetworzonego drewna na Zachód.

Powierzchnia ukraińskich lasów to zaledwie 16 proc. powierzchni kraju. Choć to niemal dwukrotnie mniej niż w Polsce, powierzchnia zalesiona w obu krajach jest taka sama i wynosi 9,6 mln ha. Już wkrótce sytuacja naszego wschodniego sąsiada może się jednak radykalnie zmienić na niekorzyść.

Łatwe pieniądze

Ukraińskie media niemal co chwila publikują materiały dokumentujące rabunkową wycinkę lasów. Porośnięte jeszcze niedawno nieprzebytymi lasami karpackie szczyty dziś świecą łysinami. A wszystko za sprawą pieniędzy, jakie za ukraińskie drewno można dostać w sąsiedniej Unii Europejskiej praktycznie bez żadnych inwestycji – wystarczy kilku robotników z piłami i układy pozwalające na eksport wyciętych drzew.

Wśród regionów najbardziej dotkniętych masową wycinką są Karpaty, Bukowina i Wołyń oraz obwody tarnopolski, żytomierski i kijowski, czyli rejony wystepowania zwartych masywów leśnych

Według danych Państwowej Służby Statystyki Ukrainy znad Dniepru w zeszłym roku wyeksportowano drewno o wartości 1,1 mld dolarów, w pierwszym kwartale tego roku eksport sięgnął 266 mln dolarów. Jednak dane te nie oddają sytuacji, bo pokazują jedynie to, co legalne. Wartość nielegalnego eksportu drewna z Ukrainy, jak poinformował serwis informacyjny „Słowo i Diło”, jest szacowana na 100 mln dolarów miesięcznie. W zeszłym roku ujawniono 8 tys. przypadków nielegalnego wyrębu. Na eksport w formie nieprzetworzonego surowca trafia 70 proc. wycinanych drzew.

Popyt na ukraińskie drewno i związana z nim możliwość bezinwestycyjnych zysków są tak wielkie, że pod topór idą nie tylko lasy, ale nawet przydrożne drzewa w miastach. W związku z tym, że prawo dotyczące wycinek drzew na terenach miejscowości jest bardzo restrykcyjne, prawdziwą plagą stało się tak zwane „odmładzanie drzewostanu”. Powiązane z władzami lokalnymi firmy obcinają konary drzew, zostawiając nieruszone jedynie pnie. Konary i gałęzie są zaś eksportowane jako surowiec opałowy. „Odmładzanie drzewostanu” jest też przy okazji sposobem na wyprowadzanie z budżetów lokalnych milionów hrywien za wykonaną usługę.

W kolejce do łatwego zarobku ustawiło się nawet kierownictwo ukraińskiej armii. Jurij Kasjanow – organizator ekipy wolontariuszy budującej drony wykorzystywane przez ukraińskich żołnierzy na Donbasie – ujawnił na początku maja dokumenty rządu i prokuratury pokazujące proces wyprowadzania spod kontroli wojska i przygotowywania do rabunkowej wycinki niemal 200 tys. ha lasów rosnących na poligonach.

W tym samym czasie gubernator obwodu zakarpackiego Hennadij Moskal poinformował o zatrzymaniu na granicy w Czopie całego pociągu wojskowej kontrabandy drewna wysłanego z Uzhorodskiego Leśnictwa Wojskowego.

Bruksela żąda drewna

Sytuację miała uratować przyjęta wiosną zeszłego roku przez ukraiński parlament ustawa zakazująca eksportu nieobrobionego drewna. Zgodnie z nią na dziesięć lat zakazano eksportu nieprzetworzonego surowca drzewnego. Zakaz wszedł w życie 1 listopada 2015 r. i objął wszystkie gatunki drzew z wyjątkiem sosny, dla której taki zakaz ma zacząć obowiązywać 1 stycznia 2017 r. Dziś to właśnie sosna stanowi gros ukraińskiego eksportu drewna.

Tymczasem Bruksela domaga się od Ukrainy pilnej liberalizacji przepisów dotyczących eksportu drewna. Prawo do wycięcia ukraińskich lasów unijni urzędnicy wycenili na 1,2 mld euro – informują w Kijowie.

Bruksela stosuje podwójne standardy wobec swoich lasów, których ochronę wymusza i ukraińskich, których wycinki broni.

W połowie maja dziennik Dieło ujawnił, że Bruksela uzależniła udzielenie wsparcia makroekonomicznego od skasowania przez Ukrainę zakazu eksportu nieobrobionego surowca drzewnego.

„Ukraina jak najszybciej to możliwe musi uregulować sprawę handlu nieobrobionym drewnem, bo wprowadzony zakaz na jego eksport blokuje otrzymanie przez kraj drugiej i trzeciej transzy pomocy makroekonomicznej UE w łącznej wysokości 1,2 mld euro. Usunięcie tego drażniącego elementu w sferze handlu jest niezbędnym warunkiem dla kontynuacji realizacji w Ukrainie trzeciego programu pomocy makroekonomicznej UE, a także dla dalszej liberalizacji handlu z Unią Europejską” – cytowało Dieło wiceminister rozwoju gospodarczego i handlu Natalię Mikolską.

Europejczycy traktują zakaz wywozu nieprzetworzonego drewna z Ukrainy jako naruszenie unijno-ukraińskiego traktatu o stowarzyszeniu. Uznają, że Ukraina, wprowadzając moratorium, nałożyła bariery handlowe nieprzewidziane w dokumencie – ujawniła wicepremier do spraw integracji europejskiej i euroatlantyckiej Iwanna Klympusz-Cyncadze na antenie prezydenckiej stacji telewizyjnej Kanał 5. Poinformowała jednocześnie, że w rządzie trwają prace nad uregulowaniem problemu.

Handel wygra z lasami

Przymiarki do poluzowania zakazu wywozu surowca drzewnego z Ukrainy zrobił jeszcze rząd odwołanego w kwietniu premiera Arsenija Jaceniuka, przygotowując projekt nowej ustawy regulującej rynek drewna.

Jak argumentował rząd, „moratorium na eksport nieobrobionego drewna narusza zobowiązania Ukrainy jako członka Światowej Organizacji Handlu przewidziane w rozdziale XI Ogólne skasowanie ograniczeń ilościowych generalnej umowy w sprawie taryf i handlu. Zgodnie z nią jakiekolwiek zakazy czy ograniczenia oprócz ceł, podatków czy innych opłat nie powinny być ustanawiane bądź stosowane przez którąkolwiek ze stron odnośnie do sprzedaży na eksport jakiegokolwiek towaru przeznaczonego dla wwozu na terytorium którejkolwiek ze stron”.

W ocenie rządu dołączonej do projektu ustawy stwierdzono też, że obowiązujące moratorium jest sprzeczne z odwołującymi się do regulacji WTO postanowieniami umowy stowarzyszeniowej i przeczy warunkom nadania Ukrainie pomocy makroekonomicznej w ramach działających programów.

W projekcie ustawy zaproponowano zniesienie obowiązującego obecnie moratorium i wprowadzenie w jego nowych regulacji rynku drewna. W celu likwidacji szarej strefy handlu drewnem rząd chciał wprowadzić system elektronicznej ewidencji tego surowca. Zmienić miałby się także sposób handlu – drewno miałoby być sprzedawane na aukcjach oddzielnie dla nabywców rezydentów i oddzielnie dla nierezydentów Ukrainy. Na te ostatnie kierowane miałyby być nadwyżki drewna niewykupione przez firmy zarejestrowane na Ukrainie.

Rządowy projekt nie zajmuje się jednak głównym problemem, jakim jest totalna wycinka ukraińskich lasów. Ogranicza się w tym zakresie jedynie do wprowadzenia jednolitego państwowego systemu ewidencji drewna. Zwrócił na to uwagę zespół ekspertów ukraińskiego parlamentu, który opiniował projekt. Uznał ostatecznie, że nie powinien on zostać przyjęty.

Jak podkreślili parlamentarni eksperci, problem wykorzystania lasów polega na tym, że zgodnie z kodeksem leśnym Ukrainy „lasy Ukrainy są jej narodowym bogactwem” i wykonują wiele funkcji o charakterze ochronnym i socjalnym. Gospodarka leśna zaś „nie może być rozpatrywana wyłącznie w płaszczyźnie ekonomicznej, a w szczególności w sferze międzynarodowych relacji handlowych” i powinna być wykonywana „z ukierunkowaniem na zapewnienie ochrony, odtwarzania i stałego korzystania z zasobów leśnych z uwzględnieniem ekologicznych, ekonomicznych, socjalnych i innych interesów społeczeństwa”.

Jak przypomnieli eksperci, powodami wprowadzenia w 2015 roku moratorium była chęć przeorientowania ukraińskiego eksportu drewna z nieprzetworzonego surowca na produkcję gotowych wyrobów drewanianych, „stworzenie większej wartości dodanej na produkcję leśną, która jest narodowym bogactwem”, stymulowanie rozwoju przedsiębiorstw branży drzewnej, zmniejszenie udziału nieobrobionego drewna w strukturze eksportu oraz ochrona lasów ze względu na zaostrzającą się sytuację z nieracjonalnym i nieefektywnym wykorzystaniem zasobów leśnych i katastrofalnych konsekwencji takiej sytuacji – osunięć gruntów, powodzi, erozji wiatrowej.

Ich zdaniem priorytetem państwa powinno być zapewnienie ochrony zasobów leśnych, a w rządowym projekcie ustawy nie ma o tym mowy. Co więcej, zaproponowany przez rząd sposób regulacji rynku drewna jedynie wskazuje, kto miałby pierwszeństwo w dostępie do surowca, ale w żadnej mierze nie ogranicza eksportu surowca, a tym samym stymulowanej przez niego wycinki lasów.

Eksperci zwrócili też uwagę, że traktat stowarzyszeniowy zawiera przepisy, które nie dają Unii Europejskiej prawa żądania zgody na nieskrępowany wyrąb ukraińskich lasów. W art. 294 traktatu mowa o tym, że „w celu sprzyjania stałemu zarządzaniu zasobami leśnymi strony zobowiązują się pracować wspólnie w celu poprawy stosowania prawa i zarządzania w sektorze leśnym”. Według ekspertów powinno to oznaczać wypracowanie wspólnych z Unią Europejską działań w tej sferze, które uwzględniłyby interesy obu stron „nie tylko krótkoterminowe, ale i długoterminowe”. Przypomnieli też, że zgodnie z regulacjami WTO Ukraina może ograniczać wywóz drewna nie wprost, ale stosując dozwolone środki, np. cła wywozowe, podatki, opłaty, ograniczenia kwotowe, licencje eksportowe itp.

Parlamentarni eksperci zwrócili także uwagę na podwójne standardy Brukseli wobec swoich lasów (których ochronę wymusza) i ukraińskich (których wycinki broni). „W listopadzie 2015 roku Komisja Europejska wzywała Rumunię do powstrzymania nielegalnej wycinki lasów. Zagroziła Rumunii międzynarodowym sądem i wielkimi karami. [W efekcie] 9 stycznia 2016 r. prezydent Klaus Iohannis podpisał ustawę, która przewiduje, że nielegalna wycinka lasów o powierzchni większej niż hektar uważana jest za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego” – przypomnieli.

Ekolodzy kontra UE

W opozycji do unijnych urzędników i rządu stanęli ukraińscy ekolodzy, którzy na terenie całego kraju rozpoczęli akcje śledzenia transportów z drewnem. Pod koniec maja we Lwowie zablokowali transport 200 wagonów załadowanych drewnem przeznaczonym na eksport do Polski i Rumunii, domagając się zbadania, czy pochodzi ono z legalnych źródeł. Na znacznej części pni nie było obowiązkowych czipów, co wskazywało, że najprawdopodobniej pochodziło ono z nielegalnego wyrębu.

Doszło do przepychanek z kolejarzami, którzy nie pozwalali sprawdzić, czy na pniach są czipy wskazujące na legalność wycinki. Wezwana na stację prokuratura stwierdziła, że nie ma uprawnień do kontroli tego, czy drewno pochodzi z legalnych źródeł czy nie – informowała agencja prasowa Zaxid.

Kilka dni wcześniej podobną akcję blokowania i sprawdzania legalności transportów drewna ekolodzy zorganizowali w Chodorowie w obwodzie lwowskim. Zatrzymali transport złożony z 50 wagonów wyładowanych tym surowcem. Jak twierdzili uczestnicy blokady, za transportem miał stać były premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk, którego jeszcze w zeszłym roku autor ustawy o moratorium na eksport drewna Mykoła Tomenko oskarżył o chronienie leśnej mafii.

W tym wypadku aktywiści wspólnie ze Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy wykryli, że drewno wywożono na eksport do Rumunii. Aż jedna czwarta pochodziła z nielegalnych źródeł lub miała sfałszowane dokumenty przewozowe i zaniżoną wartość celną.