Na złość Ukraińcom Poroszenko pomógł Putinowi

1107

Przed opuszczeniem siedziby prezydenta Ukrainy przez Petra Poroszenkę, który w kwietniu z kretesem przegrał wybory jego ekipa zdewastowała prezydencki “gabinet dowodzenia” i wywiozła znajdujące się w nim wyposażenie – serwery i komputery stanowiące własność państwa. Przepadły także tajne systemy łączności służące do komunikacji z NATO i szefami państw zachodnich.

Czy tak wygląda cywilizowane przekazanie władzy. Co stało się z serwerami, na których znajdowała się tajna informacja – pyta nowy sekretarz Rady Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony Ołeksandr Daniluk, który opublikował w Internecie film pokazujący splądrowany “gabinet dowodzenia” w siedzibie prezydenta Ukrainy: puste miejsca po monitorach i serwerach oraz wiszące ze ścian kable. Widok rzeczywiście porażający, a jeśli uwzględnić, że Ukraina faktycznie znajduje się dziś w stanie wojny z rosyjskim agresorem zahaczający o dywersję na rzecz Kremla.

Gabinet dowodzenia prezydenta ma infrastrukturę jak w Białym Domu. To pomieszczenie z możliwością podłączenia do otwartych i niejawnych źródeł informacji, zebrania całej przestrzeni informacyjnej w jednym miejscu w którym pracuje prezydent z ludźmi, którzy podejmują decyzje. Kiedy mowa o sprawach gospodarczych to to będzie premier, prezydent, minister gospodarki, finansów, może być zaproszony przedstawiciel banku centralnego. Oprócz tego ten gabinet może przekształcać się w gabinet wojenny na przykład sztab generalny, minister obrony, szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Na ekranach wyświetlana jest informacja.Od razu widać sytuację. Ludzie wszystko omawiają, a na ekranach cyfry, fakty, operacyjna informacja. To znacząco zwiększa efektywność podejmowania decyzji – opisywały ukraińskie media. Teraz zamiast miejsca podejmowania kluczowych dla państwa decyzji jest smętne pobojowisko.

Tłumaczyć, jednak mocno nieudolnie, poczynania swojego pryncypała próbował rzecznik Poroszenki Swiatosław Cegołko. “Cały sprzęt dla gabinetu dowodzenia Prezydenta był dzierżawiony przez Petra Poroszenkę z prywatnych środków i został po odpowiednio zwrócony wydzierżawiającemu” – przekonywał.

uProblem w tym, że w zeszłym roku administracja prezydenta mówiła coś całkiem innego. Rządowa agencja prasowa Ukrinform przytaczała w swojej depeszy wypowiedź ówczesnego wiceszefa administracji prezydenta Dmytra Szymkiwa: “Jak mówił Szymkiw sprzętu dla gabinetu dowodzenia “szukali gdzie tylko się da”, w szczególności Centralna Komisja Wyborcza przekazała mocny serwer, a Narodowy Bank Ukrainy oddał komputery, które zostały po zmniejszeniu liczby oddziałów bankowych. “To jest my szukaliśmy, gdzie tylko można znaleźć sprzęt. A potem specjaliści wszystko prawidłowo zebrali” – podkreślił.”

Jeszcze w marcu tego roku, tuż przed wyborami prezydenckimi w wywiadzie dla stacji telewizyjnej ICTV Poroszenko chwalił się zainstalowaną tajną siecią łączności z kwaterą główną NATO i rządami państw zachodnich zainstalowaną w gabinecie przez tureckich specjalistów. Te urządzenia także przepadły.

Ukraińscy internauci śmieją się z niedorzecznych tłumaczeń rzecznika Poroszenki zwracając uwagę na kuriozalność sytuacji, w której miliarder Poroszenko wydający na świąteczny wypoczynek na Malediwach setki tysięcy dolarów miałby rzekomo dzierżawić warte kilkaset dolarów monitory, czy kosztujące kilka tysięcy dolarów serwery zamiast po prostu je kupić. Nie mówiąc już o tym, że dzierżawa serwerów z tajemnicą państwową zakrawa na absurd.

Zastanawiają się też co jeszcze zniknęło po odejściu Poroszenki.

“Ktoś może sprawdzić, czy Tomos na miejscu? Po prostu ciekawe” – pyta znany bloger Sergey Naumovich.

Daniluk zapowiedział skierowanie sprawy kradzieży serwerów do prokuratury. Niewykluczone, że Poroszence w związku z grającym na korzyść Kremla zniszczeniem w warunkach wojennych ważnego elementu bezpieczeństwa państwa będą grozić także zarzuty dotyczące zdrady stanu.